Archiwum Polityki

Julia po raz drugi

Julia Tymoszenko dowiodła, że w pełni zasłużyła na tytuł żelaznej damy, jakim obdarzyły ją ukraińskie elity: w umowie koalicyjnej zagwarantowała sobie fotel premiera w pomarańczowym rządzie. Wiadomo, że od początku przeciwny był temu prezydent Wiktor Juszczenko, zapewne świadom zasady, że nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki. Tę konfigurację, z Julią w roli premiera, Ukraina już przećwiczyła i to z opłakanym skutkiem. We wrześniu ub.r., po ośmiu miesiącach sprawowania urzędu, doszło do konfliktu w obozie pomarańczowych, który omal nie skończył się ostatecznym rozwodem ugrupowań, które wspólnie walczyły z reżimem Kuczmy. Czy teraz sytuacja się powtórzy? Julia Tymoszenko jest poważnie skłócona z Petro Poroszenką, jednym z najbliższych ludzi i kumem Juszczenki, w dodatku silnym człowiekiem, za którym stoi potężny biznes czekoladowy, wielkie pieniądze i rosyjskie rynki. Poroszenko ma też spore ambicje, co zresztą upodabnia do siebie tę parę. W umowie koalicyjnej Poroszenko otrzymał stanowisko przewodniczącego parlamentu. Zapewne jemu będzie łatwiej niż komukolwiek innemu utrzymać w ryzach i dyscyplinować opozycyjny obóz niebieskich Wiktora Janukowycza. Ale czy ułoży się współpraca z Julią i jej ugrupowaniem? Wielu obserwatorów twierdzi, że to wykluczone, że wojna, jaką prowadzą Tymoszenko i Poroszenko, to walka na śmierć i życie. Czy w tej sytuacji ukraiński rząd ma szansę przeprowadzić przez parlament pakiet koniecznych reform, które będą przybliżać drogę do Europy i NATO? Wszystko zależy od tego, czy Julia wyciągnęła wnioski z poprzedniej porażki. Jeśli nie, Ukrainie grozi kolejna wojna elit.

Polityka 26.2006 (2560) z dnia 01.07.2006; Ludzie i wydarzenia. Świat; s. 16
Reklama