Archiwum Polityki

„Keczkemet” z Debreczyna

Podczas pierwszej wojny światowej krążyła po Europie złośliwa zgadywanka: „Po co Pan Bóg stworzył Włochów?”. Prawidłowa odpowiedź brzmiała: „Żeby przez wszystkich bici Austriacy też mieli kogo bić”. Teraz my, Polacy, wiemy przynajmniej, po co Pan Bóg stworzył Kostarykę, aczkolwiek trudno powiedzieć, żeśmy ją rzetelnie pokonali, gdyż pierwsza bramka padła po ewidentnym faulu Smolarka na kostarykańskim bramkarzu. Ale mniejsza z tym. Leżącego kopać będziemy dopiero za chwilę. Najpierw przenieśmy się prawie sto lat wstecz. W 1911 r. napisał Boy „Kuplet foot-balisty” (dzisiaj byłby zakazany, gdyż śpiewano go w kabarecie na melodię „Przybieżeli do Betlejem pasterze”, co uraziłoby uczucia religijne przynajmniej dwóch z trzech rządzących nam miłościwie partii):

„Przyjechali do Krakowa piłkarze

By nogami strzelać sobie we twarze:
»Keczkemet« z Debreczyna
»Atletikai« drużyna
Z »Cracovią« zaczyna.(...)
Wielkie tłumy cisną się na boisku,
Wziął przy kasie jeden z drugim po pysku:
»Keczkemet« z Debreczyna
»Atletikai« drużyna
Ten i ów przeklina.
(...)
Już z napadu dwóch zaryło nos w błocie,
Już zrobiono cztery dziury we płocie:
»Keczkemet« z Debreczyna,
»Atletikai« drużyna,
Celu już dopina.
(...)
Tak narody dwa okryły się chwałą,
A przynajmniej w rannym »Czasie« tak stało:
»Keczkemet« z Debreczyna,
»Atletikai« drużyna,
To gra fair, to mina.
(...)
Dziś Sobieski, miast na Turkach tępić miecz,
Pojechałby do Stambułu kopać mecz:
»Keczkemet« z Debreczyna,
»Atletikai« drużyna.

Polityka 26.2006 (2560) z dnia 01.07.2006; Stomma; s. 106
Reklama