Archiwum Polityki

Jak rządzić, jak dzielić

„Samoochrona” – polemiki w sprawie pieniędzy dla uczonych

C.K. nauczanie

Większość postulatów Macieja Żylicza dotyczących koniecznych zmian w nauce polskiej wydaje się głęboko zasadna, z tym tylko, że dotyczą one objawów funkcjonowania tej dziedziny działalności społecznej, a nie sięgają przyczyn. Autor zdaje sobie sprawę z tego, gdzie tkwią przyczyny krytykowanych przez niego wad funkcjonowania nauki polskiej, przedstawiając w swym artykule dwa poglądy dotyczące: „niezwykłej konserwatywności środowiska naukowego, zdominowanego przez osoby nie tylko wychowane, ale także wyselekcjonowane w minionej epoce, niezmiennie zachowujące kluczowe pozycje w hierarchii polskiej nauki” oraz tego, że „ważną płaszczyzną reformy nauki jest stworzenie systemu pozytywnej selekcji młodych ludzi, którzy obierają ten zawód” (pracownika nauki czy nauczyciela akademickiego). Nie wiadomo jednak, dlaczego autor nie wyciąga z tej diagnozy żadnych wniosków, nie próbuje wskazać metod naprawy istniejącej w tym zakresie sytuacji, bo przecież ograniczona znowu do objawów propozycja podniesienia uposażeń młodych naukowców i wysyłania ich na staże zagraniczne, w świetle pierwszej z wymienionych dwóch przyczyn, niczego nie załatwi.

Powiedzmy tu zatem jasno: tak długo jak w Polsce będzie funkcjonował stary cesarsko-królewski system formalnie sztywno zhierarchizowanej struktury awansu naukowego, petryfikowanej przez kolejne ramy prawne działalności naukowej, z obecnie obowiązującymi ustawami o stopniach i tytule naukowym, o Polskiej Akademii Nauk i o szkolnictwie wyższym, tak długo co pewien czas nawet w najbardziej opiniotwórczych, jak „Polityka”, czasopismach będą się ukazywały publikacje podobne do artykułu M.

Polityka 2.2002 (2332) z dnia 12.01.2002; Nauka; s. 60
Reklama