Oto kolejne ćwiczenie z globalizacji. Skąd pochodziły róże, którymi w te walentynki Europejczycy wyrażali swe gorące uczucia? Jeszcze do niedawna mogły pochodzić z Kenii, światowego królestwa róż, ale tamtejsze niepokoje etniczne bardzo ograniczyły ich produkcję. Na czym chciała skorzystać Etiopia, czyhająca na tę koronę, ale aktualnie ma kłopoty z wodą. Zatem wedle wszelkiego prawdopodobieństwa rzeczone róże wyhodowane zostały w indyjskim Bangalore, nazywanym skądinąd, z racji przemysłu informatycznego, miejscową Krzemową Doliną. Teraz dolina jest także Różana; ma idealny klimat, przez cały rok 22–280C plus duża wilgotność oraz zapas wody i siły roboczej, po 2 dol. za dniówkę. A także nowo otwarte międzynarodowe lotnisko.
Polityka
8.2008
(2642) z dnia 23.02.2008;
Flesz. Ludzie i wydarzenia;
s. 11