Sprawa Emila B., reż. Małgorzata Imielska, emisja 25 lutego, godz. 20.20, TVP 1
Siedemnastoletni Emil Barchański jest jedną z najmłodszych ofiar stanu wojennego. Założyciel Konfederacji Młodzieży Polskiej Piłsudczycy, która rozrzucała w Warszawie ulotki i kolportowała nielegalną prasę, uczestnik akcji podpalenia pomnika Feliksa Dzierżyńskiego, aresztowany kilka tygodni później podczas drukowania książki Adama Michnika. Na jednej z rozpraw sądowych przyznał, że jego zeznania, obciążające niewinnego człowieka, były wymuszone biciem i zgodził się wskazać swoich katów. Zanim zdążył to zrobić, jego ciało zostało znalezione w Wiśle. Ciało pokazano rodzicom dopiero po kilku dniach, w stanie silnego rozkładu, sekcja zwłok przeprowadzona została zbyt późno, kolejne śledztwa, o które wnioskowała rodzina, umarzano – to tylko niektóre z faktów przemawiających za tym, że nie był to nieszczęśliwy wypadek. Napisana na podstawie materiałów IPN i wyreżyserowana przez Małgorzatę Imielską w Teatrze Telewizji „Sprawa Emila B.” ma formę przesłuchania matki (z niewielkimi wstawkami, jak scena bicia przez zezwierzęconych milicjantów, zbliżenie na wściekłe oczy pałającej żądzą mordu sądowego pani prokurator) przez prokuratora IPN (Piotr Grabowski). I to on – człowiek szlachetny, który poprzysięga sobie nie spocząć, dopóki sprawcy zbrodni sprzed lat nie zostaną ukarani – a nie Emil czy jego zadręczona matka, wstrząsająco grana przez Marię Ciunelis, jest rzeczywistym bohaterem przedstawienia. To nic, że, jak sam przyznaje, nie ma żadnych nowych dowodów, a przesłuchanie nie przyniosło niczego poza ponownym otwarciem ran matki. Jej ból był potrzebny, żeby wybrzmieć mogły słowa: „Tak naprawdę ta sprawa dopiero się zaczyna, a ja mam dużo czasu”, a spektakl mogła zwieńczyć plansza z informacją, że IPN rozważa podjęcie śledztwa w sprawie śmierci Emila Barchańskiego.