Archiwum Polityki

Cytaty

Prezydenci trzech państw wywodzących się z byłej Jugosławii podpisali wspólną deklarację, w której zobowiązali się uznać Bośnię i Hercegowinę oraz respektować istniejące granice. Optymiści z miejsca określili ten dokument jako dowód zacieśniającej się współpracy w regionie i „olbrzymi krok naprzód”. Jeśli nawet tak jest, to gest ten przyszedł o siedem lat za późno. Te siedem lat od podpisania w Paryżu wynegocjowanych w Dayton porozumień pokojowych było zarówno dla Bośni i Hercegowiny, jak i Chorwacji oraz Serbii i Czarnogóry okresem straconym. Regres nastąpił w każdej dziedzinie: społecznej, kulturalnej, gospodarczej, demograficznej. Dlatego dzisiejsza deklaracja stanowi raczej wyraz potulnej rezygnacji z planów rozdrapania Bośni. Dla serbskich nacjonalistów główną winą Slobodana Miloszevicia było to, że krok po kroku przegrał Wielką Serbię. Paradoksalnie dojście do władzy demokratycznej ekipy z Vojislavem Kosztunicą na czele potraktowali z nową nadzieją na rewizję granic. Ale Kosztunica został przyparty do muru przez społeczność międzynarodową: jeśli chce dostać tak potrzebne środki z Funduszu Walutowego, musi zapomnieć o podziale Bośni.

Dani, Sarajewo

Polityka 32.2002 (2362) z dnia 10.08.2002; Cytaty; s. 14
Reklama