Archiwum Polityki

Norwid nadal bezdomny

[średnie]

Właśnie hasłem „Norwid bezdomny” opatrzony był ciąg imprez pod auspicjami Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, które miały przywrócić współczesności tego znów zapomnianego romantyka. Trudno jednak – przynajmniej w teatrze – dostrzec sukces perswazyjnej (także w formie specjalnych subwencji) działalności urzędu. Po dramaturgię Norwida sięgnął, bodaj jedyny, warszawski Polski, wystawiając dwie miniatury: „Noc tysięczną drugą” i „Miłość czystą u kąpieli morskich”. Pracy Tadeusza Bardeckiego niepodobna odmówić uroku, wyrażającego się choćby w sposobie, w jaki Urszula Kenar uczyniła scenerią spektaklu architekturę sali (publiczność siedzi na scenie, tłem gry jest widownia). Rzędy krzeseł są tu morskimi falami, okno, przez które tęsknie spogląda poeta, tkwi samotnie w pustej przestrzeni, wszystko jest zwiewne, szkicowe i podszyte ironią. Tonu tego nie przejęli jednak wykonawcy, specyficzny balans Norwida między pozą a autodrwiną, cierpieniem i melancholią, bólem i zdystansowaniem był dla nich przeszkodą nie do sforsowania. Jeszcze w drugim planie radzili sobie aktorzy starszego pokolenia: Andrzej Balcerzak, Bogdan Baer (niebezpiecznie zbliżający się do szarży) i Leszek Teleszyński; młodzi pozostali całkowicie bezradni. Nie ma co się jednak nad nimi znęcać, skoro nie sposób wskazać w kraju ani zespołu, który byłby zdolny podjąć Norwidowskie wyzwanie, ani szkoły, która by niezbędnej tu subtelności i finezji gry skutecznie uczyła. (js)

[bardzo dobre]
[dobre]
[średnie]
[złe]
Polityka 44.2001 (2322) z dnia 03.11.2001; Kultura; s. 42
Reklama