Kilka lat temu, przed debatą Kwaśniewski–Wałęsa, Piotr Tymochowicz, który w kampanii wyborczej 2001 r. wykreował nowy wizerunek szefa Samoobrony, złożył byłemu liderowi Solidarności ofertę. Zaproponował, że przygotuje go do telewizyjnego występu. – Wałęsa miał skłonność do zachowań wiecowych, tymczasem przed telewizorami nie siedzi tłum, ale publiczność. Wobec tego inaczej się trzeba do niej zwracać, przemawiać do jednostki, a nie do zbiorowości. Lech Wałęsa bardzo się wówczas oburzył i powiedział, a jego słowa Tymochowiczowi zapadły w pamięć: – Ty chłopcze przyjedź do mnie po nauki.
Specjaliści od kreowania wizerunku byli jeszcze całkiem do niedawna w naszym kraju zjawiskiem egzotycznym. Można powiedzieć, że pojawili się i rośli razem z demokracją. W demokracji obowiązuje wiele zasad, ale jedna z nich jest podstawowa: trzeba spodobać się wyborcy, podbić jego serce. – Wizerunek jest towarem – stwierdza Krzysztof Augustin, właściciel firmy PR, w swoim czasie jeden z doradców premiera Jerzego Buzka – który musi być odpowiednio opakowany, podany, wypromowany i musi znaleźć odbiorców, wówczas dopiero ma swoją wartość. Augustin jest absolwentem ASP, obecnie wykładowcą na tej uczelni, maluje obrazy. Przez szesnaście lat przebywał za granicą i tam zainteresował się komunikacją marketingową. – Jako malarz mogę z pewnością powiedzieć, że kreowanie wizerunku zawiera w sobie bardzo głęboko pojęte elementy estetyki. Strój dobrany do sylwetki i okazji, wyrazista, ale niezbyt gwałtowna gestykulacja, mimika bez grymasów i uśmiech na twarzy, czyli raczej Rembrandt niż Picasso.
– Tak właśnie widziałem Leppera – opowiada Piotr Tymochowicz. – W bardzo dobrze uszytym garniturze, tuszującym braki sylwetki, doskonale ostrzyżony, wypielęgnowany.