Komisje sejmowe są jednym z ważniejszych organów Sejmu. To na ich posiedzeniach „uciera się” projekty ustaw i uchwał przedkładanych później do rozpatrzenia przez całą izbę. Są one także organami sejmowej kontroli. Istotny wpływ na jakość prac parlamentu ma zatem to, kto komisją kieruje i jaki jest jej skład. Posłowie zdecydowali, iż w tej kadencji będzie 25 komisji stałych (o 3 mniej niż w poprzedniej). Poza komisją etyki znane są już ich składy. Większość komisji wybrała też już swoje prezydia. Posłowie reprezentujący rządzącą koalicję SLD-PSL-UP pokierują 15 komisjami. Samoobrona, wspierająca w parlamencie koalicję SLD-PSL-UP, wytargowała dla siebie 3 fotele przewodniczących, a opozycji przypadło ich 6 (PiS – 3, PO – 2 i LPR – 1). Poseł może zasiadać najwyżej w dwóch stałych komisjach. Kandydatury zgłaszają kierownictwa klubów parlamentarnych i kół poselskich. W miarę możliwości uwzględniają one życzenia posła, które mogą wynikać nie tylko z jego zainteresowań, ale także z chęci pracy w komisji prestiżowej (np. spraw zagranicznych) lub takiej, gdzie pracy jest stosunkowo mało. O obsadzie decyduje też partyjny interes, gdyż partie chcą mieć przedstawicieli w każdej komisji. Posłowie niezależni do składu komisji zgłaszają się sami. 23 października br. członkami jednej komisji było 158 posłów, a dwóch komisji – 266. Wśród 36 posłów niebędących członkami komisji są marszałek i wicemarszałkowie, a także posłowie zajmujący stanowiska ministrów i sekretarzy stanu (zasiadania w komisjach zabrania im regulamin Sejmu). W tym gronie jest też zapewne kilkunastu kandydatów do nieobsadzonych jeszcze rządowych posad. Podział 25 stanowisk przewodniczących komisji pomiędzy poszczególne sejmowe ugrupowania jest wynikiem międzypartyjnych uzgodnień.