Archiwum Polityki

Po sezonie

Ciepły, nostalgiczno-ironiczny film Janusza Majewskiego „Po sezonie” przypomina kameralny spektakl zrobiony na zamówienie Teatru Telewizji. Znaczna część tego dramatu rozgrywa się we wnętrzu opustoszałego i nieco staromodnego mazurskiego pensjonatu, gdzie trzy kobiety w różnym wieku starają się zwrócić na siebie uwagę pewnego mężczyzny podającego się za emerytowanego tancerza rewiowego i bawidamka (Leon Niemczyk). Czechowowska atmosfera oczekiwania na nieuchronnie nadciągającą katastrofę daje i tu o sobie znać w formie podszytych cierpieniem ludzkich namiętności: pogłębiającego się smutku 30-latki podejrzewającej, że jest chora na raka piersi (Magdalena Cielecka) oraz lęku przed śmiercią 80-letniego bohatera dodającego sobie otuchy wertowaniem pism porno i Pisma Świętego. Na pierwszy plan wybija się niekonwencjonalna erotyczna relacja pomiędzy tą nieszczęśliwą dwójką. On znajduje wymarzony obiekt miłosnych pragnień, podtrzymujący ogień jego gasnącej męskości, a ona otrzymuje w miarę stabilne emocjonalnie wsparcie oraz pełne współczucia zrozumienie w chwili załamania nerwowego. Jak twierdzi autor scenariusza „Po sezonie”, pisarz i reżyser Janusz Majewski, związek oparty na tak dużej rozpiętości wiekowej (pół wieku) nie wydaje się może idealny, ale jest za to wielce prawdopodobny, co film stara się z wdziękiem udowodnić. Obserwując grę Cieleckiej i Niemczyka można nawet do pewnego stopnia w taki rodzaj romantycznego masochizmu uwierzyć, z drugiej strony jednak trudno zapomnieć, że jest to tylko pokrzepiający (głównie męską próżność) psychoanalityczny romans dla dorosłych, w którym argumenty racjonalne działają na jego niekorzyść. Co ciekawe, Majewski – świętujący w tym roku jubileusz 75-lecia – opowiedział już kiedyś podobną historię w komedii „Sublokator” z 1966 r.

Polityka 13.2006 (2548) z dnia 01.04.2006; Kultura; s. 58
Reklama