Archiwum Polityki

Kredytów w bród

Dla zainteresowanych kredytem hipotecznym mamy dwie wiadomości. Dobrą – banki prześcigają się w walce o klientów. I złą – wkrótce może być trudniej wziąć te najtańsze dotąd pożyczki, rozliczane we frankach szwajcarskich.

Jeszcze pięć lat temu kredyt hipoteczny, oprocentowany na kilkanaście procent, brali tylko najwięksi desperaci. Teraz staje się on niezwykle popularny. Według raportu grupy WGN (dawnej Wrocławskiej Giełdy Nieruchomości), ośmiu na dziesięciu kupujących mieszkanie robi to za pożyczone pieniądze. Jak wynika z danych Związku Banków Polskich tylko w 2005 r. zadłużyliśmy hipoteki łącznie na ponad 22 mld zł. To o 60 proc. więcej niż w niezłym dla branży finansowej 2004 r. A eksperci przypuszczają, że wkrótce padną kolejne rekordy.

Popularność kredytów mieszkaniowych wynika przede wszystkim z tego, że spadają stopy procentowe. Dziś kredyt w złotówkach można zaciągnąć już za 5–6 proc. rocznie. Ale to nie wszystko – bo 72 proc. klientów na polską walutę nawet nie patrzy. Wolą tańszy pieniądz szwajcarski, bo tam stopy procentowe są na jeszcze niższym poziomie (pożyczka kosztuje nie więcej niż 2–3 proc. w skali roku). – Kredyt złotówkowy przegrywa w takim starciu – podkreśla Krzysztof Olszewski z firmy Open Finance. Bankowcy żartobliwie mówią nawet o „franku, który zrobił wielką karierę nad Wisłą”.

Jak nas kuszą

Chętnych, by wziąć kredyt mieszkaniowy, nie brakuje, banki zaś robią, co mogą, by ich przyciągnąć. Wiedzą, że taka umowa to związek na wiele lat (czasem na całe życie). Dlatego mnożą oferty i promocje.

– Obserwujemy wojnę – mówi Michał Wąsikowski, doradca finansowy z firmy Expander. – Zaatakowały banki średniej wielkości, które nie mają wielu oddziałów i nie wydają pieniędzy na reklamę. Za to zaoferowały bardzo niskie ceny.

I to w większości we frankach szwajcarskich (CHF).

Polityka 13.2006 (2548) z dnia 01.04.2006; Poradnik; s. 88
Reklama