Archiwum Polityki

Teatr polityczny

Opowiadają, że kiedy Titanic tonął, w saloniku czwórka dżentelmenów grała w brydża, nieświadoma tego, co się dzieje.
– Panowie! – do saloniku przez wyrwane drzwi wpłynął współtowarzysz podróży – zderzyliśmy się z górą lodową, uciekajcie!
Trzech graczy posłuchało apelu. Czwarty nawet nie drgnął.
– Ja mam uciekać? Z takimi kartami?

Historyjka jest abstrakcyjna. Wolna od odniesień czy, Boże broń, aluzji do obecnych rozgrywek. Zresztą to, co widzimy, to nie brydż, nie poker, gdzie obowiązują ścisłe reguły. Już prędzej jest to zapowiedziana przez Jarosława Kaczyńskiego – walka na noże. Polska od noża do noża – kalambur sprzed lat autorstwa Jerzego Ludwika Kerna zachował aktualność.

W ogóle wiele z rzekomo pogrzebanej przeszłości i dawności wróciło. Wizyta Jana Pawła II w Ludowej w 1979 r. sprawiła cud: Telewizja, nie licząc się z kosztami, kupiła nowoczesny sprzęt. Część tego sprzętu służy do tej pory na placu Powstańców i na Woronicza. Zapowiedziane na maj odwiedziny Polski przez papieża również poprzedzą cuda: w Warszawie po raz pierwszy zostaną dotrzymane terminy remontu ulic. No i pewnie nie odbędą się wybory, bo jak tu dreptać do urny, gdy stosowniej ruszyć pielgrzymim szlakiem.

Za dużo szczęścia naraz, mógłby tej dawki nie znieść „zwykły Polak”. Stale wraca zwrot – „zwykły Polak”. W jego imieniu wypowiadają się mówcy gramolący się na trybuny. Jego interesów bronią ministrowie obecnego gabinetu i premier – rzadziej w gabinecie, częściej w przedpokoju szefa. W trosce o „zwykłego Polaka” zlustruje się wkrótce babcie klozetowe, bo a nuż to przyczajone esbeczki. „Zwykły Polak” nie jest przybłędą, kosmopolitą, odmieńcem.

Polityka 13.2006 (2548) z dnia 01.04.2006; Groński; s. 116
Reklama