Wiadomość jest dobra, ale nie ma się z czego cieszyć. Narodowy Bank Polski podał, że w listopadzie nasz deficyt obrotów z zagranicą wyniósł tylko 217 mln dolarów, podczas gdy miesiąc wcześniej 838 mln. Gdybyśmy to zawdzięczali wzrostowi eksportu – byłoby świetnie. Niestety, jest to wynik słabnącej aktywności gospodarki, firmy gwałtownie rezygnują z importu, głównie zaopatrzeniowego. O 3 proc. mniej sprzedaliśmy też za granicę. Nasza gospodarka tężeje z zimna, trzeba więc korzystać z wszelkich możliwych narzędzi – także, chociaż nie tylko, obniżki stóp procentowych – aby ponownie ją ożywić. Tymczasem nadto schłodzona koniunktura usztywniła także Radę Polityki Pieniężnej i jej stosunki z parlamentem. Obie strony zamiast wspólnie walczyć z recesją, większość energii poświęcają na wzajemne przepychanki. Jeśli któraś ze stron okaże się silniejsza, przegramy wszyscy.