Archiwum Polityki

Rewir zaplanowanej śmierci

Ojciec zginął, bo o wszystko się czepiał. Najbardziej go złościło, kiedy dzieci wracały za późno z dyskoteki, nie odrabiały lekcji, migały się od szkoły, nie szukały sobie pracy, wpadały w złe towarzystwo, przeklinały, nie sprzątały w pokojach i wkoło domu. Doprowadził do tego, że musiały wynająć na niego morderców. Na pomysł wpadła piętnastoletnia córka.

Kiedy zabijano Eugeniusza M., jego najmłodsza córka Ania i średni syn Daniel odsuwali od siebie podejrzenia tańcząc w dyskotece. Morderców wpuścił do domu starszy syn Paweł. Po wszystkim miał zadzwonić na policję w Żarach i zgłosić nieszczęśliwy wypadek taty.

Bliźniacy Frędzlowie z kolegą Mapetem stawili się do pracy w żarskiej dzielnicy domów jednorodzinnych na czas, tępym narzędziem bili M. po głowie, zrzucili z werandy, że niby sam spadł, ciągle żył, więc go dobili, i poszli. Paweł zadzwonił gdzie trzeba. Plan Ani M. działał bez zgrzytu aż do tego momentu. W kilka godzin później zupełnie się posypał, tak jak życie rodziny M., braci Frędzlów, Mapeta i jego siostry Marzenki. – Dzieci przyznały się i wskazały sprawców śmierci ojca – mówi nadkomisarz Zenon Niżyński z żarskiej policji. – Odpowiadały na pytania beznamiętnie, bez najmniejszej skruchy.

Ania

Dwa dni przed śmiercią Eugeniusz M., kierowca zakładu pogrzebowego, pytał o najmłodszą córkę w jej gimnazjum. Ania zniknęła z domu. Znowu się pokłócili, dał jej w twarz, wybiegła i teraz nie wraca na noce. Bo Ania chyba nie rozumie, że on jest ojcem, chce dla niej dobrze, od kiedy żona z najstarszą córką wyjechały pracować do Włoch, on ma obowiązek sam wychowywać Anię, Daniela i Pawła, czy im się to podoba, czy nie, i jeszcze zarabiać na życie, o każdej porze dnia i nocy utrzymując karawan w dyspozycji, gdyby trzeba było przewieźć zwłoki z wypadku. – Tata Ani sprawiał wrażenie mocnego, stanowczego, lubiącego trzymać wszystkie sprawy poukładane w idealnym porządku – mówi Małgorzata Merk, pedagog z gimnazjum. – Ania rzadko przychodziła do szkoły od wyjazdu mamy.

Polityka 16.2002 (2346) z dnia 20.04.2002; Społeczeństwo; s. 90
Reklama