Archiwum Polityki

Prawo i lewo

Fakty są bezsporne. Budżet, za sprawą Krzysztofa Habicha, stracił dobre kilkadziesiąt milionów złotych z powodu zwrócenia mu podatków, których ten nigdy nie zapłacił. Prokuratorzy i chłopski rozum podpowiadają, że – wobec tego – musi on być winien, więc jego aresztowanie jest jak najbardziej uzasadnione. Sąd jednak, kiedy już dojdzie do procesu, będzie musiał opierać się nie na logice, lecz na prawie. I tu z Habichem mogą być kłopoty.

Początek przestępczej kariery biznesmena nie rozpoczął się, jak chcą gazety, od doradzania, jak nie płacić podatków. Wcześniej była afera rublowa, którą dziś mało kto pamięta. A nawet trudno ją zrozumieć z racji egzotycznych okoliczności gospodarczych. Był rok 1990 i nasza gospodarka otwierała się na świat. Polskie firmy mogły swobodnie handlować z zagranicą, wymieniając złotówki na dewizy. Tylko w obrotach z ZSRR obowiązywała ciągle wirtualna waluta – rubel transferowy, której kurs wyliczali towarzysze radzieccy (według nich rubel wart był wtedy dolara). W Polsce Bank Handlowy rubla wymieniał po około 1000 ówczesnych złotych. Ustanowiono też drugi kurs 2,1 tys. zł za „priorytetowy eksport”.

Afera polegała na tym, że mnóstwo firm zawarło bardzo korzystne kontrakty z partnerami radzieckimi na sprzedaż płodów rolnych, dzięki którym zainkasowały za ruble po 2,1 tys. zł. Odbiorcy przysłali poświadczenia wykonania kontraktów, ale – jak się później okazało – priorytetowe towary eksportowe pozostały w Polsce. Za wypłacone przez bank złotówki przedsiębiorcy kupowali dolary i za nie na Dalekim Wschodzie elektronikę, którą przekazywali Rosjanom zamiast ziemniaków.

Zabrakło pokrzywdzonych

W ziemniaczanych transakcjach uczestniczył także Krzysztof H. Prokurator uznał, że Bank Handlowy SA stracił na tym 7 mld zł. Jednym z wielu podejrzanych w tej aferze był także Maciej L., ówczesny wiceminister współpracy z zagranicą. Sąd skazał Habicha na 2 lata pozbawienia wolności w zawieszeniu i zapłacenie odszkodowania Bankowi Handlowemu w wysokości 700 tys. (już nowych złotych) dopiero w 1995 r. I był to bodajże jedyny wyrok skazujący w tej aferze, ale sąd wyższej instancji go uchylił. Kazał sprawę rozpatrzeć ponownie, co nie stało się do tej pory.

Polityka 9.2002 (2339) z dnia 02.03.2002; Kraj; s. 18
Reklama