Informacje nt. tragedii jachtu „Bieszczady” (POLITYKA 6) ciekawią mnie jako długoletniego kapitana-przewoźnika między wschodnim wybrzeżem USA i rejonem karaibskim. Przeprowadzałem tam jachty nie mniejsze od „Bieszczad” i przechodziłem szlaki handlowe lub szedłem po nich sam. Jednostki wielkości tankowca są oświetlone w nocy systemem czerwonych, zielonych i białych świateł, rozłożonych od dziobu po rufę. Z doświadczenia wiem, jak łatwo się pomylić co do kierunku zbliżającego się statku, ale znajdując się w takim położeniu zawsze korzystałem z radia VHF (very high frequency) z włączonym kanałem 16, obowiązującym na wszystkich jednostkach wychodzących na otwarte morze. Z rysunku na s. 31 mogę wnioskować, że powodem tragedii „Bieszczad” mogło być właśnie błędne rozpoznanie ze świateł kierunku tankowca. Co do uwagi red. Ewy Winnickiej cytującej prawo morskie mówiące o pierwszeństwie żaglowców nad statkami motorowymi, chcę dorzucić, że w praktyce jest to bez znaczenia, ponieważ jednostka wielkości tankowca nie jest w stanie zmienić znacznie kurs w ciągu 20 albo nawet 30 minut.