Archiwum Polityki

Gra w butelkę

Joanna Podgórska (POLITYKA 3) napisała, że przez cały okres PRL skup butelek był problemem nie do rozwiązania. Aliści po upadku systemu problem rozwiązano w ten sposób, że zaniechano skupu wszelkich opakowań zwrotnych, a także surowców wtórnych. Kiedyś zbiórką makulatury zajmowały się m.in. szkoły, by dorobić do wycieczki klasowej. Ostatnie paki zebrane przez mojego syna, a już nieprzyjęte w związku z „transformacją”, zalegają w piwnicy ponad 10 lat jako memento absurdu ekonomicznego – bo makulaturę sprowadzano już z zagranicy... Aktualnie wkroczyliśmy w cywilizację przedmiotów jednorazowego użytku i w ten sposób zasypują nas góry śmieci, z których coraz trudniej będzie się wygrzebać. Z dużych miast kolumny śmieciarek przemierzają trasy po kilkaset kilometrów do odległych wysypisk, których pozyskanie jest coraz trudniejsze. A owe przysłowiowe butelki i inne opakowania można odbierać transportem powrotnym dostarczającym zawarte w nich produkty. Wymaga to konsekwentnego prawa i bodźców ekonomicznych. W PRL liczne punkty skupu opakowań i surowców wtórnych funkcjonowały. Zarabiały na tym dzieci i biedni ludzie, zaś dowcipów w tym temacie znam również wiele, m.in. o tym, jak butelka ze szczawiem kosztowała 50 gr, zaś pusta 1 zł i proszę zgadnąć, co z tego wynikało? W każdym razie mimo potknięć – w zagospodarowaniu surowców wtórnych i opakowań zwrotnych robiono dużo. Obecnie nie robi się prawie nic.

Stanisław Mazurek, Ostróda

Polityka 9.2002 (2339) z dnia 02.03.2002; Listy; s. 71
Reklama