Archiwum Polityki

Księga Bezradności

Moim ulubionym cytatem z „Drugiej przestrzeni” Czesława Miłosza (Znak, Kraków 2002) jest oczywiście pierwsza linijka wiersza „Wbrew naturze”. „Wiele nieszczęść wynikło z mojej wiary w Boga”. Faktycznie jest tych nieszczęść bez liku, a jednym z pierwszych jest dojmujące poczucie bezradności. Wiara w Pana Boga ma niewątpliwie liczne zalety: daje siłę i nadzieję, wzmacnia zasady moralne, krzepi duszę modlitwami, ale jak idzie o kwestie Bożej tożsamości, Bożego wizerunku, Bożego istnienia i pewności tego istnienia – futruje człowieka samą niepewnością. To jest w końcu na wskroś naturalne: jak człowiek całym sercem wierzy, chce – jak nie dokładnie, to choć w przybliżeniu – wiedzieć, jaką ma postać Ten, w którego serce jego wierzy. Bracia katolicy mają pod tym względem łatwiej – mają oni wizerunki Najświętszej Panienki.

Byłem niedawno w Wilnie i tam po uczynieniu sobie pamiątkowej fotografii pod drzwiami, za którymi mieszkał Czesław Miłosz, poszliśmy pod Ostrą Bramę. Po schodach wiodących do galerii z Obrazem wspinali się na klęczkach pątnicy, by liczne swe nieszczęścia powierzyć Matce Boskiej, ale nieszczęścia niepewności jej wizerunku wśród swych licznych nieszczęść nie mieli oni przecież, wizerunek ten był i jest im dany.

Niepewność wizerunku Boga, dokładniej: niepewność języka, jakim można o sprawach Bożych dziś wiarygodnie mówić – to jest jeden z centralnych i „odwiecznych” problemów Miłosza, teraz w pomieszczonym w „Drugiej przestrzeni” i obficie już komentowanym „Traktacie teologicznym” jest w tej sprawie taki na przykład fragment: „Katolickie dogmaty są jakby o parę centymetrów za wysoko, wspinamy się na palce i wtedy/przez mgnienie wydaje się nam, że widzimy.

Polityka 9.2002 (2339) z dnia 02.03.2002; Pilch; s. 98
Reklama