Archiwum Polityki

Granicą jest tylko niebo

Kiedy rumowisko po World Trade Center na Manhattanie było jeszcze tak gorące, że strażakom topiły się buty, burmistrz Rudolph Giuliani mówił – odbudujemy wieże. Gubernator Nowego Jorku George Pataki zapewnia dziś – bardzo po amerykańsku – że to, co nowojorczycy zbudują w pustce, będzie większe, piękniejsze, lepsze i bardziej funkcjonalne. Ale co to będzie?

W sprawie odbudowy nie ma zgody. Jedni mówią, że przecież to wielki cmentarz, drudzy – że symbol nie tylko przetrwania, ale i zwycięstwa nad terrorystami, wielkiej potęgi Ameryki. Amerykanie budują drapacze chmur myśląc, że wznoszą katedry – podkpiwał węgierski satyryk Georges Mikes. Tym razem wielkość ma nosić przynajmniej ślad blizny.

Na stację metra World Trade Center przyjechałem nazajutrz po jej otwarciu. Na wszystkich planach jest jeszcze oznaczona jako zamknięta, może dlatego z pociągu wysiadło zaledwie kilku pasażerów. Ta dziwna pustka na peronach była przypomnieniem wielkiej tragedii sprzed niespełna pół roku. I jeszcze tylko na schodach w wyjściu na ulicę, w stronę Fulton Street, czuć spaleniznę. Ale już na górze Manhattan tętni jak zwykle, ludzie się tłoczą, szalone mrowisko nachodzi na same krawędzie Wielkiej Dziury (wybrano gruzowisko do minus czwartej kondygnacji), jakby już chciało zająć to miejsce. – Życie ma swoje prawa – mówi znajomy nowojorski architekt, który zwrócił uwagę, że chociaż jednego dnia w Nowym Jorku ubyło milion metrów kwadratowych powierzchni biurowej – miejsca pracy dla 50 tys. osób – to dziś nie odczuwa się najmniejszego jej braku. – Recesja sprawiła, że ludzie się trochę ścieśnili.

Można iść o zakład, że Nowy Jork mimo recesji zacznie budować. Pustka w takim miejscu, z powodu tragedii wszędzie i wszystkim znanym, byłaby osobistą obrazą dla architektów. Na apel Maxa Protetcha, Aarona Betsky’ego i wydawców pism „Architectural Record” i „Architecture” kilkudziesięciu architektów z całego świata nadesłało swoje projekty i uwagi na piśmie. Protetch wystawił je w swojej galerii w Chelsea na Manhattanie. Amerykańskie powiedzenie: Sky is the limit (dosłownie: ogranicza nas tylko niebo, nie ma granicy), róbcie, co tylko sobie zamarzycie – określa większość z nich.

Polityka 8.2002 (2338) z dnia 23.02.2002; Świat; s. 42
Reklama