Archiwum Polityki

Maziste dusze

[bardzo dobre]

Akcja „Matki Joanny od Aniołów” Jarosława Iwaszkiewicza toczyła się w XVII wieku gdzieś na Smoleńszczyźnie. W inscenizacji Marka Fiedora szlachta w karczmie nie ma podgolonych łbów, a odpustowe kramiki ofiarowują współczesne gadżety. Swojska prowincja jest wyjęta z czasu, niezmienna – jak niezmienne jest maziste błoto, zalegające scenę Teatru im. Kochanowskiego w Opolu. I jak maziste są dusze piwoszy umilających czas deprawacją mniszek (wyraziste epizody Mirosława Połatyńskiego, Waldemara Kotasa, Elżbiety Piwek, Grażyny Misiorowskiej) czy proboszcza w połatanym sweterku (Michał Świtała). Z błota w duszach rodzą się demony; ma je wypędzać ksiądz Suryn (Przemysław Kozłowski), nim jednak zdąży wziąć się za opętaną, kusicielską przeoryszę (Judyta Paradzińska), ujawnią się i w jego wnętrzu. Łóżko zmienia się w czarny, żywy kształt, twarz powabnej szatanicy przewija się przez tłum, wracają traumy dzieciństwa. Przed zmorami działającymi „od środka” nie ma ucieczki, irracjonalna zbrodnia Suryna, która miała ratować duszę matki Joanny, u Fiedora jest gestem nieskutecznym. Nie ma targu zło za zło, niebo nie zna litości, jesteśmy tu sami, wtedy i teraz, w niewoli samych siebie, bezradni i żebrzący o litość. Mądre przedstawienie, jedno z najważniejszych w dzisiejszym teatrze. (JS)

[bardzo dobre]
[dobre]
[średnie]
[złe]
Polityka 8.2002 (2338) z dnia 23.02.2002; Kultura; s. 50
Reklama