Archiwum Polityki

Troja się dwoi

Po trzech tysiącleciach od pierwszej wybuchła kolejna wojna trojańska. I to nie na wybrzeżu Azji Mniejszej, lecz w Niemczech.

Kto by pomyślał, że tyle emocji wzbudzi spór między naukowcami o to, jak dosłownie można interpretować Homera. Wojnę na papierze, ale jednak wojnę, która podważa stare autorytety, uderza w naukę, wiarę, historię, wywołała wystawa „Troja – marzenia i rzeczywistość”, którą już obejrzeli mieszkańcy Stuttgartu i Brunszwiku, a obecnie można ją zwiedzać w Bonn. Prof. Manfred Korfmann, archeolog z Uniwersytetu w Tybindze, prowadzący od 1988 r. prace wykopaliskowe na wzgórzu Hisarlik, czyli na obszarze legendarnej Troi, przedstawił na niej wyniki swoich badań.

W poszukiwaniu korzeni

Opowieść o wojnie trojańskiej już w starożytności rozpalała wyobraźnię. Wzgórze Hisarlik w czasach antycznych było miejscem pielgrzymek ważnych osobistości. Król perski Kserkses złożył w Troi ofiarę z tysiąca wołów ku czci bogini Ateny. Aleksander Wielki, który sypiał ponoć z egzemplarzem „Iliady” pod poduszką, złożył ofiary przy wzgórzu kryjącym tzw. grobowiec Achillesa. „Wędrujący cesarz” – Hadrian pozostawił tu swój posąg. Cezar, jak mówiła plotka, zamierzał zrobić Troję stolicą cesarstwa rzymskiego. Później kolejne narody wywodziły swe korzenie od trojańskich bohaterów: Rzymianie, Burgundowie, Normanowie, Frankowie, Turcy, Brytyjczycy. Wszyscy szukający potwierdzenia tożsamości chętnie powoływali się na swoją świetną, mityczną, trojańską przeszłość. Z czasem opowieści o wojnie trojańskiej włożono między baśnie, w które nie należy wierzyć, a już na pewno nie można traktować ich jak „kronik historycznych”. Naukowcy dziewiętnastowieczni byli w tym względzie bardzo surowi, dlatego tak wielkim zaskoczeniem stało się to, czego dokonał archeolog-amator Henryk Schliemann.

Polityka 8.2002 (2338) z dnia 23.02.2002; Historia; s. 76
Reklama