Archiwum Polityki

Rozmowy rozpłaczliwe

Talk-show powinien wywoływać u telewidzów żywe reakcje. Powinien ich wzruszać lub bawić. Prawda jest jednak taka, że przy polskich talk-shows łatwiej się popłakać niż pośmiać. Płacz jest bowiem ostatnio przebojem konwersacyjno-szołowego sezonu telewizyjnego.

Według Mariusza Szczygła, byłego prowadzącego talk-show „Na każdy temat”, recepta na wywołanie łez u gościa programu jest stosunkowo prosta. Jeśli prowadzący zauważa u niego lekko szklące się oczy, powinien zapytać: „Kiedy najczęściej pan(i) płacze?”. W takiej sytuacji zamiast odpowiedzi gość zwykle zaczyna szlochać. Powinien to czynić wyraziście, ale krótko, bo telewizja nie znosi scen, które trwają dłużej niż 50 sekund. Chętnie także do płaczu doprowadza swoich gości Ewa Drzyzga, prowadząca program „Rozmowy w toku”. Jej bohaterowie, tacy jak np.: zdradzony mąż, transwestyta, matka narkomana, mają przecież oczywiste powody do okazania rozpaczy. A Drzyzga wprawdzie drąży ich pytaniami, ale w zasadzie dość poczciwie, więc łatwo jej się zwierzyć, podlewając, niczym pikantnym sosem, własne wyznania słoną wodą. Tym bardziej że Drzyzga to nie żadna wyfiokowana dama, która w dodatku przytłacza swoich gości zbyt ekspansywną osobowością. Po prostu kolekcjonuje zwierzenia jak motyle, które trzeba przyszpilić, aby dobrze prezentowały się w gablocie.

Z badań dokonanych przez Ipsos-Demoskop wynika, że „Rozmowy w toku” robią oczekiwane przez autorów wrażenie na publiczności. Więcej niż co piąty widz (patrz ramka) popłakuje oglądając ten program. Zaliczany do grupy talk-shows, również produkowany przez TVN, program „Pod napięciem” wzrusza do łez niemal trzykrotnie mniej widzów niż „Rozmowy”. Różnica ta może wydawać się niezrozumiała, ponieważ Marcin Wrona dotyka w swoim programie spraw nie tylko aktualnych, ale przede wszystkim dramatycznych i bulwersujących. Zabójstwo ucznia przez zawiedzioną w uczuciach nauczycielkę, morderstwo dokonane na całej rodzinie przez ojca, który następnie sam popełnia samobójstwo, podejrzenie, że pracownicy pogotowia ratunkowego przyspieszali zgon pacjentów – Wrona nie ustaje w tropieniu sensacji.

Polityka 8.2002 (2338) z dnia 23.02.2002; Społeczeństwo; s. 90
Reklama