Archiwum Polityki

Komplet erotyczny

Piątego sierpnia mija 40 lat od śmierci Marilyn Monroe; była idolem seksu o światowym rozgłosie i nie straciła go do tej pory: jej filmy wznawiane w telewizji mają oddźwięk, zaś jej nazwisko wciąż łączy się z pojęciem sugestywnego erotyzmu.

Czy zasłużyła na podobną trwałość w naszej pamięci? Marilyn Monroe popełniła samobójstwo, zażywając nadmierną ilość środków nasennych, w wieku lat 36; miałaby dzisiaj 76 lat. Jej ostatni film – nieukończony – zaczynał się od sceny Marilyn półnagiej wychodzącej z basenu, co było zdejmowane przez kamerę z filtrem cieniującym, z zamiarem późniejszego wyretuszowania szczegółów ciała, które już nie wyglądało tak, jak mogli się spodziewać wielbiciele. Tu nasuwa się porównanie z wypadkiem Brigitte Bardot, o sławie podobnej do Marilyn, która liczy lat 68 i występuje w TV w akcji obrony zwierząt. Na francuskiej karykaturze dwie stare koszmarne rozdrapy pokryte zmarszczkami i w perukach rozmawiają: „Pamiętasz, że chciałyśmy wyglądać jak Bardot?” „Tak, a dlaczego pytasz?” „Bo właśnie to się stało”. Czym żywa Marilyn byłaby dzisiaj?

Niemniej jej samobójstwo było zaskoczeniem. Piękność pożądana przez mężczyzn na całej kuli ziemskiej! Małżonka najbardziej uwielbianego sportowca Ameryki, mistrza baseballu Joe di Maggia! Jej następnym mężem jest Arthur Miller, najwybitniejszy dramatopisarz amerykański! Marilyn śpiewa na uroczystości urodzin prezydenta Johna Kennedy‘ego „Happy Birthday”, a on oświadcza: „Teraz mogę wycofać się z polityki, skoro Miss Monroe zaśpiewała dla mnie!” Czy to jest sytuacja do samobójstwa?

Toteż ruszyła lawina komentarzy. Powieściopisarz Norman Mailer, gdy wziął się w 1972 r. do monografii Marilyn, naliczył już wtedy trzydzieści dwie książki jej poświęcone; jego była trzydziesta trzecia. Pełno w nich sensacji; Marilyn występuje jako kochanka Kennedy’ego i jego brata Roberta, zgładzona przez służby specjalne, by zapobiec jej ewentualnym rewelacjom politycznym.

Polityka 31.2002 (2361) z dnia 03.08.2002; Kultura; s. 45
Reklama