Archiwum Polityki

„Czas szarańczy”

(...) Chcę nawiązać do artykułu Adama Szostkiewicza o Jugosławii (POLITYKA 15). Byłem tam ostatnio. Przyjechałem, zobaczyłem i zapłakałem. Bieda aż piszczy. Pozostałości po nalotach jednak nie widać zbyt wielu. Jakżeż to się ma do zrównanej z ziemią Bośni czy zniszczonej Liki (Krajiny w Chorwacji)? Pokutuje jednak przekonanie, o którym wspomina autor artykułu, że Serbowie płacą cenę za odrzucenie imperializmu amerykańskiego. Na murach w Belgradzie widziałem mnóstwo napisów typu DOS prowadzi do chaosu, czy Djindjić to sługa NATO. Tymczasem faktycznie nie można porównywać Jugosławii ’98 z Budapesztem ’56 czy Pragą ’68.

Szostkiewicz daje do zrozumienia, że Chorwację uznano za wcześnie. A jakby odwrócić to rozumowanie? Gdyby Zachód od razu uznał niepodległą Chorwację i Słowenię? Może Miloszević dłużej by się zastanowił, czy zaatakować niepodległe i uznane już państwo? Oczywiście to tylko gdybanie. Jak jednak wiadomo w grudniu 1991 r. (czyli pół roku po ogłoszeniu niepodległości) uznano Chorwację. Wtedy już spora jej część zajęta była przez armię „broniącą jugosłowiańskiej jedności”. Mam wrażenie, że obłuda Zachodu również tutaj ma swoje odbicie. Mimo to, jak autor tekstu, wierzę w doktrynę, o której on pisze. (...)

Maciek Czerwiński, Kraków

 

Adam Szostkiewicz pisze między innymi, że cywile, którzy zginęli podczas nalotów NATO, są ofiarami wojennymi. Nie ma mowy o zbrodniach wojennych, o które władze jugosłowiańskie oskarżają NATO przed Haskim Trybunałem. NATO tylko wykonywało wojenne działania związane z obroną praw człowieka i wdrażaniem demokracji do kraju opanowanego przez niepokornego dyktatora. O tym, że ONZ, jako światowa organizacja mająca między innymi zadanie zapobiegania i rozwiązywania podobnych konfliktów w świecie, nie dało zezwolenia na zbrojną interwencję w wykonaniu jednego wojskowego (jedynego istniejącego) sojuszu, który notabene ma za podstawowe zadanie bronić swoich członków przed agresją już nieistniejącego rywalizującego sojuszu – w tekście nie ma mowy.

Polityka 18.2001 (2296) z dnia 05.05.2001; Listy; s. 31
Reklama