Archiwum Polityki

Kawał z brodą

„Ogniem i mieczem” w wersji telewizyjnej obejrzałem z przyjemnością, na małym ekranie wypadło lepiej niż na dużym. Niemniej i tutaj rzucał się w oczy pewien drażniący szczegół – mianowicie nie najlepsza robota charakteryzatora odpowiedzialnego za zarost filmowych bohaterów, w szczególności bród i wąsów. Przykładowo Gustaw Holoubek wcale nie przypominał senatora Kisiela, lecz raczej Fryderyka Engelsa z rozpowszechnianych kiedyś masowo portretów. Powieściowy Longinus Podbipięta istotnie nosi imponujące wąsy, ale przecież nie z nylonu.

Poważne kłopoty z zarostem mają także postacie z innych polskich filmów i epok. Np. w „Przedwiośniu” pokazuje się na chwilę Leon Niemczyk jako Franc Fiszer z brodą i przypomina do złudzenia profesora Kleksa z filmu Gradowskiego, którego kreował Piotr Fronczewski, prezentujący charakteryzację z bardzo amatorskiego wystawienia „Skrzypka na dachu”.

Wiem, że kino polskie ma obecnie znacznie większe zmartwienia na głowie, ale kawał z brodą to też jest jakiś problem.

Zdzisław Pietrasik

Polityka 18.2001 (2296) z dnia 05.05.2001; Kultura; s. 47
Reklama