Archiwum Polityki

Hollywood atakuje!

[dla koneserów]

Najprawdziwsza amerykańska prowincja w zderzeniu z wielkim światem, z którego przybywają między innymi: wielki gwiazdor mający skłonność do nieletnich panienek (Alec Baldwin), gwiazdeczka w typie głupia blondynka, o której mówią, że rozbiera się chętnie nawet podczas nagrywania postsynchronów (Sarah Jessica Parker) oraz cała gromada facetów robiących zamęt i wreszcie reżyser (William H. Macy, grał m.in. w „Fargo” braci Coen), starający się zapanować nad chaosem. Wybór pleneru nie był przypadkowy, w miasteczku znajduje się bowiem – jak głoszą przewodniki turystyczne, wprawdzie nie najnowsze – stary młyn, przy którym mają się rozegrać najważniejsze sceny opowieści. Pierwszy drobny kłopot jest taki, że młyna w ogóle nie ma, zwłaszcza starego, ponieważ spalił się kilkadziesiąt lat temu. Następne pojawią się seryjnie. Blondynka postanowiła akurat teraz udawać cnotliwą osobę i nie chce za żadne skarby zdjąć na planie stanika, no, chyba że za dodatkowe 800 tys. dolarów. Gwiazdor też się nie nudzi, nawiązując bliższą znajomość z nastolatką, z którą odbywa niebezpieczny rajd samochodem, zakończony na jednej z lamp ulicy Głównej bądź Stanowej, wszystko jedno. Świadkiem zdarzenia jest scenarzysta, wdający się w romans z tutejszą właścicielką księgarni i teraz od niego zależy los całego przedsięwzięcia – jeżeli stanie po stronie miasteczka, czyli prawdy, aktor zostanie aresztowany. Zanosiło się przez chwilę na historię w stylu naszego kina niepokoju moralnego, tyle że w konwencji komediowej, ale zakończenie pokazuje, że to fałszywy trop: o dolarach już wspomniałem, otóż odegrają one w finale istotną rolę. Jak się okaże, niektórzy miejscowi porządni ludzie wcale tak bardzo nie różnią się od gości z Hollywood.

Polityka 18.2001 (2296) z dnia 05.05.2001; Kultura; s. 47
Reklama