Chociaż ostatnie lata minionego wieku zwykliśmy nazywać dekadą rewolucji informatycznej, był to również okres rewolucji w kosmetyce. Najnowsze technologie i środki do pielęgnacji ciała pozwoliły nie tylko opóźniać procesy starzenia się, lecz nawet skutecznie likwidować ich objawy. Co też znamienne – współczesna kosmetyka przestała być domeną kobiet. O atrakcyjny wygląd zabiegają dziś też panowie, uciekając się do nie mniej radykalnych rozwiązań co ich partnerki. Wiodą w tym prym zwłaszcza bogaci Amerykanie.
O tym, że odbicie w lusterku powoli staje się obsesją współczesnego Amerykanina, świadczy nie tylko coraz większa liczba męskich kosmetyków i salonów piękności. W ostatnich pięciu latach podwoiła się liczba magazynów poświęconych męskiemu zdrowiu i urodzie, coraz więcej jest też albumów i książek na ten temat. Poza tym znani mężczyźni o gładkich obliczach, wyglądający na połowę swego wieku, regularnie zdobią okładki kolorowych pism, w tym również dla kobiet.
Niedawno o wnikliwą analizę tego zjawiska pokusiła się Lynne Luciano, profesor historii z południowej Kalifornii, wydając książkę „Looking Good: Male Body Image in Modern America” („Dobrze wyglądać: obraz męskiego ciała we współczesnej Ameryce”). Prof. Luciano potwierdza w niej to, o czym od dawna mężczyźni rozmawiają między sobą: że odczuwają dziś ogromną presję w związku ze swoim wyglądem. W ich wypadku w grę wchodzi nie tylko (jak u większości kobiet) pogoń za wieczną młodością, lecz twarde realia współczesnego rynku pracy.
Decyzję o operacji plastycznej lub o odmłodzeniu twarzy za pomocą mikrodermobrazji, czyli ścierania laserem starczych plam z twarzy i rąk, aż 75 proc.