Archiwum Polityki

Cebulki pani prezydentowej

Co może łączyć Marię Kaczyńską z niebieską papugą, coca-colą, wskaźnikiem giełdowym Dow Jones, rajdem Dakar, Laurą Bush czy Wilhelmem Tellem? Wszystkie te osoby, zdarzenia czy przedmioty zainspirowały Jana Ligtharda, holenderskiego producenta, by ich nazwiskami czy nazwami opatrzyć nowe odmiany tulipanów. Nasza Pierwsza Dama się zgodziła, by jej imieniem i nazwiskiem nazwać nową odmianę żółto-kremowych tulipanów, wyjątkowo odporną na choroby. Aby „Maria Kaczyńska” mogła wiosną zakwitnąć, jesienią cebulki należy zakopać w ziemi. We wrześniu pierwsze z 10 tys. partii przyjechały do Polski. Pani prezydentowa otrzymała cebulkę z certyfikatem nr 1 oraz 49 dodatkowych, które wystawiono na aukcji. Przychód z niej pójść ma na rzecz niepełnosprawnej polskiej olimpijki. Pani Kaczyńska na 49 certyfikatach dodatkowo złożyła swój autograf. Aukcja przyniosła 2290,55 zł. Aż 16 cebulek poszło po cenie wystawienia ich na aukcji.

W kwietniu br. Jan Ligthard mówił, że „Maria Kaczyńska”, jako cebulka „z wyższej półki”, będzie kosztować 1–1,5 euro. Tymczasem w internetowym sklepie polskiego dystrybutora kosztuje 20 zł, a w hurcie dla sklepów ogrodniczych – 12 zł za sztukę. Każda jest pakowana oddzielnie (pudełeczko zdobi fotografia pani prezydentowej), ma hologram i certyfikat. Nie wydaje się jednak, by to wszystko uzasadniało aż taką cenę. Ci, co kupią 4,5 tys. cebulek skierowanych do sprzedaży, prawdopodobnie opłacą także koszty produkcji i darmowej dystrybucji pozostałych 5,5 tys. cebulek. Tysiąc „Marii Kaczyńskich” ma być wysadzonych w ogrodach Pałacu Prezydenckiego. Pewne partie trafią do polskich i obcych ambasad. Jakąś część otrzyma też Komitet Paraolimpijski. Polski dystrybutor deklaruje, że swój zysk przeznaczy na rzecz niepełnosprawnych sportowców.

Polityka 42.2008 (2676) z dnia 18.10.2008; Flesz. Ludzie i wydarzenia; s. 7
Reklama