Archiwum Polityki

Polityka i obyczaje

Poseł Janusz Palikot obiecywał niedawno: „Przesuwam się do środka, będzie mniej offowych zachowań, więcej repertuaru z Teatru Narodowego”. Następnie przyszedł do studia telewizyjnego ze świńskim łbem ociekającym krwią, by oświadczyć: „To dla PZPN-owskiej mafii”. Jeżeli tak wygląda Teatr Narodowy, to dyrektor Jan Englert ma o czym myśleć.

Prezes PZPN Michał Listkiewicz przebywał z przyjacielską wizytą na Białorusi, gdzie znalazł go wścibski reporter „Super Expressu”: „Jak pan na tej Białorusi dłużej pobędzie, to żeby się panu nie zechciało przejmować wzorców od prezydenta Łukaszenki”. „Wie pan, że im dłużej tu jestem, tym bardziej mi łyso – odpowiedział Listkiewicz. – Bo widzę, co się tu dzieje. Niby tak się narzeka na Białoruś, a tu państwo pomaga związkowi piłkarskiemu i się do niego nie wtrąca. Niestety, mam wrażenie, że w Polsce jest odwrotnie”.

Satyryk Artur Andrus w „Gazecie Wyborczej” doradza Lechowi Kaczyńskiemu: „Uważam, że pan prezydent ma własne poczucie humoru, tylko może zbyt rzadko publicznie je prezentuje. Wszczepianie mu jakiegoś wymyślonego, nienaturalnego, skończyłoby się tragicznie. Ale mam jeden pomysł – niech prezydent wygłosi orędzie, które będzie parodią orędzia Marka Kondrata, niech wspomni coś o naszej kiełbasie, która przegoniła unijną i zakończy zdaniem typu: »Panie prezesie, do twarzy panu w dresie«. Żart średni, ale chciałbym zobaczyć reakcję narodu”.

Jacek Lutomski w „Rzeczpospolitej” językiem sprawozdawców sportowych mówi o ostatnim wystąpieniu telewizyjnym prezydenta: „Tak znakomitego orędzia jeszcze Lech Kaczyński nie miał! We wtorek uzyskał świetny czas 3 minuty 40 sekund.

Polityka 42.2008 (2676) z dnia 18.10.2008; Polityka i obyczaje; s. 122
Reklama