Wzrost wydatków wojskowych zaproponowany Kongresowi przez George’a Busha w budżecie na 2003 r. nie miał precedensu od początku lat 80. i prezydentury Ronalda Reagana. Pentagon będzie dysponował 379 mld dolarów, o 15 proc. więcej niż w 2002 r. Do sum przeznaczonych na cele czysto wojskowe, które i tak znacznie przewyższają wydatki piętnastu państw Unii, dochodzi 38 mld dolarów na obronę terytorialną – dwa razy więcej niż przed rokiem. Te gigantyczne nakłady sfinansują m.in. produkcję samolotów bezzałogowych (podobne używane były na szeroką skalę w Afganistanie), konwersję czterech łodzi podwodnych typu Trident, aby mogły służyć potrzebom sił specjalnych, pójdą także na konstrukcje precyzyjnych silników kierowanych laserem. Wobec tak wielkiej amerykańskiej przewagi wojskowej sekretarz generalny NATO lord Robertson zwrócił się do europejskich sojuszników o zwiększenie wydatków budżetowych na obronę i bezpieczeństwo, aby rosnąca nierównowaga nie doprowadziła do kryzysu w stosunkach między partnerami z obu stron Atlantyku. Powiedział nawet, że Europa staje się „Pigmejem pod względem wojskowym”. Groźba jest realna.