Archiwum Polityki

Co na to księgarze?

Andrzej Nowakowski, prezes Polskiej Izby Książki, w rubryce Gość „Polityki” (POLITYKA 3) ubolewa nad zanikiem czytelnictwa w kraju i w rezultacie nad wtórnym analfabetyzmem rodaków. To wszystko prawda. Ja wszakże należę do tych siedmiu procent społeczeństwa, które czyta. Czytam z racji zawodu (dziennikarstwo) i dlatego, że lubię. Niestety, od dwóch lat, odkąd wróciłam z wieloletniego pobytu w USA, mam nieustanne kłopoty z kupnem książek. Chodzę po Warszawie (i nie tylko) z długą listą tytułów i słyszę w kolejnych księgarniach: była, już nie ma; jeszcze nie dostaliśmy; nie znamy autora (!); ten tytuł jest od dawna wyczerpany; itepe, itede. Wynika z tego, że księgarze narzekając na stan czytelnictwa, a więc coraz niższe obroty, nie robią nic, żeby zamawiać książki szeroko recenzowane w prasie, nagrodzone Nagrodą Nike, wreszcie te, o które ludzie pytają. Tymczasem na bazarach książki te – oczywiście znacznie droższe – niemal zawsze czekają na nabywcę. Ilekroć w USA nie znalazłam w księgarni jakiejś książki, zarówno wydanej ostatnio jak i kilka lat wstecz, księgarnia oferowała mi zawsze sprowadzenie jej w ciągu tygodnia i bezpłatne przesłanie do domu.

Monika Teresińska, Warszawa

Polityka 7.2002 (2337) z dnia 16.02.2002; Listy; s. 68
Reklama