Archiwum Polityki

Helmucik, brat Helvera

[dobre]

Ingmar Villqist wciąż mnoży szczegóły panoramy mitycznej, północnej krainy, którą wykreował w swej dramaturgii. Najnowsza sztuka, „Helmucik”, ściśle łączy się z „Nocą Helvera” i „Entartete kunst”: znów w ponurym gmaszysku państwowe wojskowo-lekarskie komisje kwalifikują do ocalenia lub kasacji wyrzutki społeczeństwa – tym razem nie krnąbrnych artystów, tylko chorych, upośledzonych i innych „pojebów”. Helmucik zda się duchowym bratem pamiętnego Helvera, to jednak tylko pozór: z tego dobrodusznego olbrzyma, nieporadnie komunikującego się ze światem, promieniuje serdeczna moc, wiążąca otoczenie w nieformalny ruch oporu wobec opresywnego systemu. Villqist już poprzednio próbował kreślić symboliczną alternatywę wobec sugestywnie odmalowywanego umysłowego zniewolenia i terroru trującego dusze. Nie wypadało to dotąd zbyt przekonująco, nie wypada i teraz – także dlatego, że reżyser Paweł Łysak lepiej czuje się na gruncie historyczno-psychologicznego konkretu („Noc Helvera” osadzał wśród filmowych kronik z lat trzydziestych) niż wśród metaforycznych uogólnień. Widowisku firmowanemu wspólnie przez toruński Teatr im. Horzycy i poznański Polski niepodobna jednak odmówić dramatyzmu – i udanych scenicznych sylwetek: choćby Jarosława Felczykowskiego w roli tytułowej, dawno niewidzianej Jadwigi Żywczak, Michała Marka Ubysza i innych. (js)

[bardzo dobre]
[dobre]
[średnie]
[złe]
Polityka 28.2002 (2358) z dnia 13.07.2002; Kultura; s. 46
Reklama