Archiwum Polityki

Plama

W kolejnym wydaniu popularnego programu satyrycznego „Ale plama!” (TVN) znalazł się też skecz poświęcony osobie najnowszego laureata Nagrody Nobla. Janusz Rewiński i Krzysztof Piasecki zaśmiewali się do łez, wymawiając nie bez trudu jego nazwisko, a zwłaszcza obydwa imiona. No, rzeczywiście język można sobie połamać. Z dowcipnego dialogu wynikało niezbicie, iż wcześniej o istnieniu kogoś takiego nie mieli pojęcia.

Było zabawnie, ale wyobraźmy sobie inną sytuację. Jest rok 1980, światowe agencje podają, że najwyżej cenioną nagrodę literacką dostaje Polak Czesław Miłosz. Nas tutaj roznosi radość i duma (no może nie wszystkich), a gdzieś w telewizji estońskiej dwaj satyrycy zarykują się, próbując wymówić to egzotyczne, w ogóle nieznane im nazwisko. A potem mija lat kilkanaście i znowu zaskoczenie: Wisława Szymborska, jak to brzmi na przykład po chińsku? Boki można zrywać.

Zgoda, szwedzka Akademia czasami zaskakuje swymi wyborami. Ale jeżeli nazwisko laureata nic a nic nam nie mówi, to świadczy to niekoniecznie o tym, że akademicy popełnili gafę. Istnieje jeszcze taka możliwość, że mamy poważne braki w lekturach. Jak się okazało w ostatnim wypadku, proza „Conrada z Trynidadu” była od dawna w Polsce wydawana, a niektórzy nawet ją znają i cenią. Sympatyczni wykonawcy programu „Ale plama!” chełpiąc się swą ignorancją, dali po prostu plamę.

Zdzisław Pietrasik

Polityka 43.2001 (2321) z dnia 27.10.2001; Kultura; s. 46
Reklama