Trudno wyobrazić sobie wodowanie statku bez butelki szampana rozbitej o burtę, choć mało kto zdaje sobie sprawę, że to nawiązanie do archaicznej tradycji, która wymagała, by dziób statku posmarować ludzką krwią – gdy zanurzał się w wodzie, krew stawała się ofiarą przeznaczoną bóstwu. Z czasem krew zastąpiono winem.
Kamień węgielny inaugurujący nową budowlę to odległy ślad po ofiarach zakopywanych w rogach przyszłego domostwa, które w czasach mniej okrutnych zastąpiono figurkami ludzi lub zwierząt. Choć jeszcze w wiekach średnich obecna była tradycja zamurowywania żywych ludzi w fundamentach zamków, wież, mostów i kościołów. Stan dzikości i chaosu, jaki obrazuje śmierć, miał zgodnie z magiczną logiką poprzedzać wyłonienie się nowego kształtu i porządku.
Odruchowe wylewanie resztek alkoholu na ziemię to pradawny gest ofiarny, adresowany do bóstw opiekuńczych i duchów zmarłych. Jeszcze w XIX-wiecznej Polsce wierzono, że wylanie resztek wódki z każdego wypitego kieliszka zapobiega kacowi.
Zawiązywanie oczu skazańcom, które dziś wydaje się nam gestem humanitarnym, miało w istocie chronić przed urokiem, który ofiara mogła rzucić w chwili śmierci.
Żelazna logika
Magia leżąca u podstaw większości przesądów to praktyka zrodzona z porównywania życia ludzkiego do życia natury.
– Człowiek wydobywając się ze świata natury doświadczał własnej znikomości. Zaczynał rozumieć, że wszystko jest śmiertelne, poddane destrukcji i czasowi – tłumaczy prof. Piotr Kowalski, etnolog, autor „Leksykonu znaków świata. Omen, przesąd, znaczenie”. – Z drugiej strony miał doświadczenie przeciwne – rytmy biologiczne są wieczne i niezmienne. Łączność tych dwóch porządków opisana jest w micie, który miał oswajać przemijalność.