Archiwum Polityki

„Nieobecni usprawiedliwieni”

Artykuł Joanny Podgórskiej (POLITYKA 2) to gorzka prawda o życiu, a raczej perspektywach na życie młodego pokolenia. Ja również do niego należę, zdałam maturę w 1999 r., tak jak uczniowie włocławskiego technikum z tym, że ukończyłam szkołę w Warszawie. I było to liceum, po którym, tak jak zdecydowana większość mojej klasy, poszłam na studia. My w stolicy figurowaliśmy na szkolnych zdjęciach w lepszych ubraniach niż nasi włocławscy koledzy, mamy prawdopodobnie bogatszych rodziców, no i przede wszystkim kilka znanych uczelni pod nosem, i to takich, których nie rozwiążą z dnia na dzień i z których dyplomami łatwiej jest nam się starać o pracę. W dużym mieście każdy po szkole średniej jakoś sobie radzi, nie szarpie się z życiem aż tak strasznie, rzadziej jest zmuszony stać w kolejce w Urzędzie Pracy właściwie bezskutecznie. My również wiemy, że dziś nikomu nie jest łatwo, ale nie odczuwamy tego na własnej skórze aż tak boleśnie. Ten list jest głosem sprzeciwu wobec ogromnej niesprawiedliwości, jaka spotyka moich rówieśników urodzonych w mniejszych miastach i pochodzących z niezamożnych rodzin. Dlaczego oni muszą cierpieć i płacić tak wysoką cenę za to, że gospodarka naszego kraju ma kłopoty? Dlaczego ta młodzież jest na starcie skazana na bezrobocie? Dlaczego musi cierpieć i czuć się gorsza? Świat jest pełen niespełnionych marzeń, lecz jakim prawem dla młodego człowieka normalne życie musi być tylko niespełnionym marzeniem? Jak my młodzi mamy stworzyć lepszą Polskę, skoro nie mamy środków nawet na to, by założyć rodzinę? Po co w ogóle rodzić dzieci, skoro nie mamy pewności, że będzie im się lepiej żyło? Absolwenci włocławskiej klasy budowy maszyn to tylko jeden z setek przykładów potwierdzających, że w Polsce młody człowiek nie ma szans na życie na poziomie, jeśli nie ma szerokich znajomości, pieniędzy albo jeśli urodził się w takim mieście jak Włocławek, których przecież w naszym kraju nie brakuje.

Polityka 6.2002 (2336) z dnia 09.02.2002; Listy; s. 81
Reklama