Archiwum Polityki

„Bieg przez dolara”

(...) Lekka atletyka właśnie znalazła swoją niszę w świecie show-businessu (POLITYKA 32). Jeśli sport stał się – nie za przyczyną Bubki, Mosesa czy kilku innych Johnsonów – dobrym interesem, to muszą nim kierować normalne prawa popytu i podaży. Sportowcy próbują jedynie na „lekkoatletycznym rynku pracy” znaleźć optymalne miejsce na miarę swoich ambicji, możliwości i priorytetów. Czy jest coś, co bardziej zmobilizuje zawodnika do walki o wynik na mistrzostwach świata niż świadomość, że ten wynik właśnie decydował będzie, za jakie pieniądze przyjdzie mu biegać przez cały rok? Że biało-czerwona, Mazurek, Biały Orzeł na piersi? Też, ale... Że Michael Johnson nie próbował pokonać dystansu 400 m poniżej 43 sekund, gdyż zamiast trenować „...głównie biegał za kasą”? I bardzo dobrze! Niech tę granicę pokona inny, daj Boże, czarnoskóry człowiek i zarobione tysiące dolarów odłoży na starość. Bo starość, emerytura w tym zawodzie to 30, góra 35 lat. (...)

Zbigniew Kalinowski, Sztokholm

Polityka 42.2001 (2320) z dnia 20.10.2001; Listy; s. 83
Reklama