Archiwum Polityki

Muzeum w domu

Człowiek sukcesu na Zachodzie ma dwa nieformalne obowiązki: grać w golfa i kolekcjonować sztukę. U nas ganianie z kijem po trawniku przyjęło się umiarkowanie, a jak jest z kupowaniem obrazów?

Na początku lat 90. ubiegłego stulecia wydawało się, że kolekcjonerstwo rozkwita. Otwierający listę najbogatszych rodaków gremialnie rzucili się do kupowania olejów Malczewskiego, Fałata czy Kossaka. Na aukcjach, niemiłosiernie przepłacając, szalał Bogusław Bagsik, a inni go naśladowali. Niestety, rychło się okazało, że chodziło głównie o udekorowanie ścian jego rezydencji, a estetyka cokolwiek odważniejsza od realistycznych scenek przedstawiających kwiaty w wazonie, ułana na koniu czy wilki atakujące sanie nie cieszy się powodzeniem.

Tymczasem większość wartościowych kolekcji zaczęła rodzić się po cichu, niemal niezauważenie i zazwyczaj wśród tych, którzy nie brylowali na salonach.

Zaawansowane kolekcjonowanie sztuki nie jest raczej zajęciem dla ludzi na tzw. dorobku. Dlatego większość naszych ważnych kolekcjonerów była niegdyś lub jest nadal związana z dużym biznesem (np. Voelkel – meble Vox, Przyborowscy – Lama Gold, czyli pościel, Musiał – niegdyś ABC Data, Bieńkowski – firma odzieżowa). Najmłodsi w tym gronie to 40-latkowie Masiewicz i Bazylko, najstarszy jest mistrz polskiej awangardy – Robakowski (70 lat).

Ciekawie układa się geografia największych prywatnych zbiorów sztuki współczesnej, w której najbogatsza stolica okazuje się kopciuszkiem, a prawdziwym królestwem – Wielkopolska. Tu narodziły się kolekcje Kulczyk, Voelkela, Przyborowskich, z Poznania pochodzi też przecież Fibak.

Co ciekawe, wielcy polscy kolekcjonerzy w większości angażują się również w przeróżne działania wspierające polską kulturę, wykraczające daleko poza wieszanie na ścianach ich rezydencji kolejnych arcydzieł. Musiał organizuje coroczne plenery dla artystów w Toskanii lub Andaluzji. Kulczyk prowadzi w swoim Starym Browarze szeroką promocję przedsięwzięć z różnych obszarów kultury.

Polityka 45.2009 (2730) z dnia 07.11.2009; Kultura; s. 56
Reklama