Archiwum Polityki

„Lenin” w likwidacji

A. Mozołowski na łamach 46 numeru „Polityki” przedstawił rządowe argumenty na rzecz decyzji M. Rakowskiego o likwidacji Stoczni im. Lenina. Twierdzę, ze do tego co napisał Mozołowski

NIE MAM dostępu do szeregu istotnych informacji dotyczących sytuacji stoczni. To jednak, do czego zdołałem się dogrzebać wystarcza mi by twierdzić kategorycznie: decyzja ta nie jest uzasadniona ekonomicznie. Nie może więc budzić wątpliwości ocena zawarta w oświadczeniu Sekretariatu Episkopatu Polski, która głosi, że decyzja o likwidacji stoczni to „akt polityczny nie sprzyjający idei porozumienia”.

Istnieją cztery argumenty (a właściwie ich grupy), z których każdy z osobna jest — moim zdaniem — wystarczający, by zakwestionować rządową decyzję. Przytoczę je wszystkie po kolei.

Tryb i okoliczności podjęcia decyzji praktycznie przesądzają o tym, iż nie mogła ona być podjęta w sposób racjonalny. Jak wiadomo decyzja zapadła w oparciu o tzw. specustawę (ustawę o nadzwyczajnych pełnomocnictwach i uprawnieniach dla rządu z ll.05. br. obowiązującą do 31 grudnia ub. r. — przyp. red.).

Ustawa ta była i jest krytykowana gwałtownie przez ekonomistów, gdyż jest instrumentem „ręcznego sterowania”, którym usiłuje się zastępować mechanizmy rynkowe. Szereg decyzji podjętych (lub przygotowywanych) w oparciu o blankietowe upoważnienie tej ustawy przedstawionych zostało w prasie gospodarczej (także na łamach „Polityki”). Wyłania się z tych opisów jednoznaczny obraz niekompetencji i woluntaryzmu. Wyłania się coś więcej: obiektywna niemożność podejmowania w obecnych warunkach trafnych decyzji centralnych dotyczących likwidacji przedsiębiorstw.

Są liczne powody, by twierdzić, że decyzja w sprawie stoczni została przygotowana przez aparat gospodarczy pośpiesznie i szczególnie niechlujnie. Podstawą decyzji było jedno opracowanie sporządzone przez zespół urzędniczy według metodologii więcej niż wątpliwej.

Polityka 2.1989 (90020) z dnia 14.01.1989; s. 4
Reklama