Archiwum Polityki

Prokuratorzy lustracyjni do kasacji

Sąd Apelacyjny w Gdańsku nie uwzględnił odwołania prokuratora IPN i prawomocnie orzekł, że poseł prof. Marian Filar złożył prawdziwe oświadczenie lustracyjne. IPN się jednak nie poddaje, klęski uznać nie chce i zapowiada wystąpienie o kasację. Sprawa prof. Filara jest identyczna z opisywaną niedawno na naszych łamach sprawą sędziego Trybunału Konstytucyjnego prof. Mirosława Wyrzykowskiego. Po wielu latach lustrowania, kiedy to nawet sędzia Bogusław Nizieński nie odważył się skierować sprawy do sądu, gdyż przesłanek do zarzucenia kłamstwa nie było, IPN uznał, że może sobie swobodnie poszerzać przepisy ustawy i uznawać za współpracę także wykłady z dziedziny prawa w Wyższej Szkole Oficerskiej w Legionowie, która nie jest w ustawie wymieniona jako jednostka aparatu represji PRL.

Prokuratura IPN, która ma coraz mniej roboty, gdyż spektakularnych spraw już brakuje, wyżywa się w trwających latami kwerendach, by jednak kogoś dopaść, ale efekty są mizerne, co widać po apelacji w sprawie prof. Filara. Można przypuszczać, że w podobny sposób IPN przegra kolejne sprawy. Próbuje więc poprawić swój wizerunek śledztwami historycznymi, takimi jak ekshumacja zwłok gen. Władysława Sikorskiego, która zakończyła się kompromitacją i nawet nie zwiększyła zainteresowania wyprodukowanym przez jedną z telewizji filmem. Prokuratorzy IPN – zawieszeni między szefem Instytutu a prokuratorem generalnym, który choć formalnie ich powołuje, nie ma żadnego wpływu na ich pracę, zwłaszcza zaś na ocenę jej efektywności – mogą sobie dowolnie wybierać tematy, śledzić politycznie, kierować do sądów wnioski, które nie spełniają żadnych wymogów porządnie przeprowadzonego dochodzenia.

Przy okazji zmiany ustawy, która rozdziela funkcje ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego, pionu prokuratorskiego nie dotknięto, gdyż są jeszcze ustawy lustracyjna i o IPN, które regulują jego działanie.

Polityka 48.2009 (2733) z dnia 28.11.2009; Flesz. Ludzie i wydarzenia; s. 6
Reklama