Sklepienie, całe w różach i fioletach, mieni się błyskającymi światełkami-gwiazdami.
Za proscenium chmurki na niebieskim tle: niebo, ale jakieś nie chrześcijańskie, raczej hollywoodzkie. Wierni siedzą w wygodnych fotelach, kamery na długich wysięgnikach płyną po widowni, przekazując obraz na wielkie ekrany zawieszone nad sceną. Kilkunastoosobowy band gra ewangelicznego rocka, chór śpiewa pieśni.
Nie ma tylko symboli religijnych. Nawet krzyża bez Chrystusa, jak w tradycyjnych kościołach protestanckich. W centralnym miejscu stoi wielki, obracający się, metalowy globus. Był to pomysł założyciela kościoła Johna Osteena, ojca Joela. Globus – wyjaśnia pastor – „symbolizuje naszą chęć dotarcia do wszystkich z przesłaniem znalezienia Chrystusa”. Największy odłam kongregacji Lakewood, oprócz baptystów, to katolicy.
Na widowni uśmiechnięte twarze. Dużo czarnych i Latynosów.
Pastor mówi to, co napisał w swojej książce „Your Best Life Now”, sprzedanej w milionach egzemplarzy. Czytamy tam: „Bóg jest Bogiem wybaczającym. To Bóg drugiej szansy. Nieważne, ile razy go zawiedziesz – twoja wartość w Jego oczach pozostaje ta sama”. Trzeba tylko nie tracić wiary w siebie i swoje możliwości – przekonuje w książce pastor. Myśl pozytywnie, Bóg pomaga optymistom. Swoją łaskę okazuje co chwila. Na przykład kiedy ktoś pozwoli ci wjechać samochodem na zatłoczone pasmo na autostradzie, „to także jest favor of God”.
Pastor przytacza biblijną historię Jonasza: „Jonasz wiele w życiu napsuł, ale Bóg mu pomógł. Z wami może być podobnie. Bóg ma dla was plan B, plan C i plan D... Bóg zmienił dla was GPS...”. Osteen używa zrozumiałego języka. „Trzeba zmienić kanał – wyłączyć złe myśli i włączyć dobre” – mówi.