Archiwum Polityki

O wolność (od seksu) naszą i waszą

Media doniosły, że niedawno w siedzibie Episkopatu Polski odbyła się dyskusja o tym, jaka edukacja seksualna jest najbardziej skuteczna. Ze względu na poważny charakter dyskusji nie zaproszono na nią seksuologów. Zamiast nich dyskutowali przedstawiciele rozmaitych katolickich fundacji, dzięki czemu bez trudu udało się osiągnąć porozumienie.

Dyskutanci zgodzili się, że najlepszą formą edukacji seksualnej jest zachęcanie młodzieży do wstrzemięźliwości we współżyciu oraz pełnej abstynencji do czasu ślubu. Propozycja wydaje się interesująca, a jedną z jej istotnych zalet jest prostota. Szerząc taką edukację unika się np. prowadzenia naszpikowanych trudnym słownictwem i niejednokrotnie nużących lekcji na temat bezpiecznych technik współżycia płciowego, które, jak wiadomo, może prowadzić do chorób wenerycznych, zajścia w przedmałżeńską ciążę oraz innych nieprawidłowości. Zamiast tego cały edukacyjny wysiłek zostaje skierowany na fachową zachętę do unikania wszelkich form zbliżeń. Komunikat, iż seksu lepiej nie uprawiać, jest komunikatem łatwo zrozumiałym i każdy może go bez trudu zapamiętać, a ponieważ wyłożenie tego materiału lekcyjnego prostymi słowami nie powinno zająć dużo czasu, pozostałą część zajęć można przeznaczyć na jego staranne utrwalenie.

Podczas debaty w Episkopacie chwalono program „Wychowanie do abstynencji” koordynowany przez fundację Wiedzieć Jak. Fundacja ta organizuje szkolenia dla młodych liderów tworzących kluby abstynenckie i dla nauczycieli, którzy podczas lekcji wychowawczych mają wyjaśniać młodzieży zalety powstrzymywania się od seksu oraz tłumaczyć, w jaki sposób najlepiej i najskuteczniej go z nikim nie uprawiać. Opowiadając o sukcesach fundacji, jej przewodnicząca stwierdziła m.

Polityka 48.2009 (2733) z dnia 28.11.2009; Fusy plusy i minusy; s. 109
Reklama