Archiwum Polityki

Łagodniej z „Ładogą”

Nerwowa reakcja Polski na wrześniowe manewry „Zapad” i „Ładoga” połączonych armii rosyjskiej i białoruskiej wywołuje równie nerwowe reakcje w NATO. Sojusz, który dopina właśnie z Rosją umowę dotyczącą tranzytu zaopatrzenia dla wojsk w Afganistanie, nie może pozwolić sobie na przyjęcie twardego stanowiska w tej kwestii. Dlatego po zaplanowanym na 3–4 grudnia spotkaniu ministrów spraw zagranicznych państw członkowskich NATO nie powinniśmy oczekiwać zbyt wiele.

Na zamkniętym spotkaniu dla polskich mediów Anders Fogh Rasmussen, sekretarz generalny NATO, wprost powiedział, że Sojusz bardzo blisko obserwował przebieg tych ćwiczeń i nie uznał ich za zagrożenie dla któregokolwiek ze swoich członków. Jednak ostra batalia, jaką toczy minister Radosław Sikorski, o zwrócenie uwagi pozostałych państw członkowskich na rosnące ambicje militarne Rosji, nie jest tylko pustym gestem. – NATO ma plany obrony terytorium Polski na wypadek agresji. Ale plany te nie są dopracowane w detalach, co czyni je trudnymi w realizacji. Od woli politycznej zależy, czy uda się je ostatecznie dopracować – mówi jeden z wysokich urzędników NATO.

Póki co dla Polski pocieszający może być fakt, że ów bliski monitoring, o którym mówił Rasmussen, potwierdza informacje o słabej kondycji wojskowej naszego wschodniego sąsiada. – W czasie gruzińskiego konfliktu połowę straconych maszyn Rosjanie zestrzelili sobie sami. Łączność, przepływ informacji, ale i stan techniczny ich sprzętu pozostawia wiele do życzenia. W czasie tych ćwiczeń było to bardzo widoczne – dodaje natowski ekspert.

Polityka 47.2009 (2732) z dnia 21.11.2009; Flesz. Ludzie i wydarzenia; s. 11
Reklama