Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Archiwum Polityki

Kuchnia strachu

Przez kilkanaście dni uważnie oglądaliśmy „Fakty” TVN i „Wiadomości” TVP 1, aby zrozumieć, dlaczego wielu widzów ma wrażenie, że dowiaduje się, co się dzieje, lecz nadal niewiele

Godz. 19–20. Czas dwóch czołowych serwisów informacyjnych. Gromadzą po 4,5 mln widzów. Wciąż główne źródło informacji o kraju i świecie dla Polaków.

Teatr sensacji.

Polityka – od tego się zaczyna. W obu telewizyjnych programach informacyjnych jest traktowana jako sfera ogólnie nieczysta, mało zrozumiała, ale fascynująca.

W „Faktach” TVN przedstawia się wydarzenia polityczne jako szarady, niemal kryminalne zagadki: na początku prowadzący zadaje dramatyczne pytania, odpowiednik dylematu „kto zabił”, sugerując, że w trakcie programu widzowie dostaną odpowiedź. Przypomina to codzienny serial dla koneserów, gdzie następuje coś w rodzaju streszczenia poprzedniego odcinka i wprowadzenie typu „nowe fakty w sprawie”, „kolejna odsłona”, „nowy rozdział”.

„Panika” – tak rozpoczął się news o tym, iż minister Jacek Kapica i szef CBA Paweł Wojtunik dostali ochronę BOR, ponieważ rzekomo są zagrożeni przez świat biznesu hazardowego. W kadrze pojawiają się zamaskowani funkcjonariusze, narasta atmosfera grozy, ale żadnej nawet poszlaki, że zagrożenie jest realne. Podobną poetykę ma następny news o grypie, kiedy głos z offu uspokaja, że nie ma powodu do paniki, ale materiał filmowy zaczyna się od stwierdzenia: „stan oblężenia w szpitalu”. Chodziło o  konkretny szpital, gdzie przebywają pacjenci z podejrzeniem grypy, ale groza robi się ogólna. Na koniec reporter dodaje coś o „Babie Jadze w ampułkach” i tylko on wie, o co chodzi. Stand-upery (podsumowujące wypowiedzi reporterów na końcu materiału) to prawdziwa zmora dziennikarstwa telewizyjnego, kiedy newsowcy starają się w coraz bardziej osobliwy sposób wyrazić starą prawdę, że „co będzie, czas pokaże”.

Polityka 47.2009 (2732) z dnia 21.11.2009; Temat tygodnia; s. 16
Reklama