Archiwum Polityki

[tekst odpublikowany - Piotr Stasiak, 7 grudnia 2009] Dziewczyny z korzeniami

Przyjeżdżają do Warszawy ze swoich PGR, licząc na nie za dużo i nie za mało. Normalnie: mieć pracę biurową i męża zatrudnionego na stałe.

Do bursy Caritasu na Krakowskim Przedmieściu od 2001 r. przyjeżdżały tak zwane łapiące się na kryteria, czyli dziewczyny z pegeerowskimi korzeniami. W gablotach urzędów pracy czytały afisze. Projekt: Promocja Zawodowa Dziewcząt. Warunki: 1. Należy udokumentować, że co najmniej jedna osoba w rodzinie pracowała w PGR minimum trzy lata. 2. Należy mieć 18–25 lat. 3. Należy chcieć podjąć pracę w Warszawie. Oferuje się: 1. Zamieszkanie w bursie Caritasu przez pół roku, po czym musi nastąpić usamodzielnienie się. 2. Wyżywienie. 3. Bilet komunikacji miejskiej na pierwszy miesiąc. 4. Zajęcia z wizażu, angielskiego, savoir-vivre’u itp. Zamierza się: Uczynić ze zwyczajnej codzienności niezwyczajną codzienność.

Oferta, finansowana przez Agencję Nieruchomości Rolnych, 15 grudnia 2009 r. wygasa. Przez osiem lat z życiowej szansy próbowało skorzystać ok. 650 dziewcząt. Kiedy już wyprowadzi się ostatni turnus, Caritas urządzi w bursie hospicjum dla umierających rodziców księży. Śmierć jest bardziej przewidywalna niż życiowy sukces w wielkim mieście.

Córki

Brat Doroty i Kasi co dzień wstaje o 5 rano, żeby dojechać ze wsi Kamińsk do zawodówki w Bartoszycach, gdzie uczy się na mechanika. 20 października 2009 r. wstał i zapalił światło, żeby napatrzyć się zapasowo na jeszcze śpiące siostry. Tego dnia ruszały na Warszawę i pewnie długo ich nie zobaczy, a jako mieszkający w kupie zżyci są ze sobą niesamowicie.

Siostry Rogalińskie jako ostatnie z dziewczyn z korzeniami podjęły wyzwanie. Kupiły bilety na koszt własny (w pewnym momencie zauważono, że niektóre uczestniczki traktują projekt jak darmową wycieczkę do stolicy, a celem jest tu przecież pewien wysiłek; więc wycofano się ze zwrotu pieniędzy za bilet na Dworzec Centralny).

Polityka 47.2009 (2732) z dnia 21.11.2009; Kraj; s. 30
Reklama