Archiwum Polityki

Z ręką w Bałtyku

Dlaczego państwo polskie nie ustaje w wysiłkach, żeby znaleźć posadę dla Anny Fotygi? Już dwa lata trwają poszukiwania i przymiarki, gdzie by ją ulokować, jak nie ONZ – to Rzym, jak nie Nowy Jork – to Watykan, jak nie Genewa – to Krym. Jak gdyby to była osoba wagi państwowej. A w tym czasie, bez pomocy MSZ i prezydenta, świetni polscy dyplomaci wygrali konkursy i zajmują wysokie stanowiska w Unii. Może i pani Fotyga by się pofatygowała? Dr G. mógł nie operować miesiącami, a chorzy mogli czekać do śmierci. Tymczasem była minister musi operować, i to koniecznie za granicą. A przecież Polska nie czuła się zobowiązana wobec innych byłych ministrów, premierów, a nawet prezydentów – Wałęsy i Jaruzelskiego. Na czym polega tajemnica Anny Fotygi?

Radosław Sikorski ma chyba większe zmartwienia niż ciepła posadka dla Madame. Właśnie palnął coś na temat zburzenia i zaorania Pałacu Kultury. Im większe głupstwo, tym szersze echo. Wszędzie o tym trąbią. Jacek Żakowski upewniał się w Radiu TOK FM u Hanny Gronkiewicz-Waltz, czy ten niefortunny (mówiąc delikatnie) pomysł ministra Sikorskiego nie zostanie zrealizowany. Całe szczęście, że Gronkiewicz-Waltz, choć z tej samej partii, wykazuje więcej rozsądku. Należę do zwolenników Sikorskiego, mam to na piśmie, jako pierwszy napisałem, że nosi on buławę prezydencką w plecaku. Aluzja do wojska była wtedy celowa, bo Sikorski ma słabość do ołowianych żołnierzyków. – Kocham wojsko, kocham ten resort – powiedział. Dziwna to miłość u dorosłego mężczyzny, ale – jak mawiają Rosjanie – „Niet towariszczej na wkus, skazał Francuz...”.

Wojsko i straż pożarna to marzenie każdego chłopca, podobnie jak motocykl z przyczepką, którym minister obwoził gościa po swojej posiadłości.

Polityka 47.2009 (2732) z dnia 21.11.2009; Passent; s. 113
Reklama