To jest test na naszą skłonność do marnowania czasu. Start: – ...a zatem przede wszystkim zdrowie narodowe: jako wartość sama w sobie musi się znaleźć na przedpolu pierwszego miejsca naszej troski o dobro wspólne, bo przecież nie możemy taić, że wiemy, iż w niektórych krajach doszło do takiego użycia szczepionek, że i molibden tam się pojawił, i rubikon, i tak dalej do tego stopnia, że cztery osoby trzeba było odwieźć natychmiast na oddział na sam widok szczepionki, co chyba najlepiej świadczy o zaniedbaniach, zresztą rtęć też tam dała się zauważyć w odczuciach personelu, a to wszystko determinuje kalendarz naszych działań proszczepiennych, bo wskazania nie mówią kategorycznie, że „nie”, choć dane są dopiero spływające i będą opracowywane kaskadowo w miarę napływania z dołu, bo nie chcemy doprowadzić do wodospadu informacji, który zatka twarde dyski przeznaczone do deszyfracji, co kwantytatywnie rozszerza rezerwuar, ale przy okazji pozwala śledzić fluktuację grup ryzyka, bardzo wzmacniając jakość nanoszonej struktury tematycznej w najszerszym znaczeniu tego aspektu, bo chodzi o szybkie i rzetelne uwiadomienie społeczeństwa, a nie o żółwie tempo, którego standardy są znane i preferowane w krajach skandynawskich, bo żółwie, zanim złożą jaja, długo – jak wiadomo – szukają miejsca, co oczywiście przedstawiam obrazowo, bo tu nie chodzi o żółwie, tylko o szczepionki i to takie, które tam są – nie owijając żadnego żółwia w bawełnę – po prostu złe i mogą być przyczyną wielu powikłań, skoro nie dają stuprocentowej pewności, to znaczy dają tę pewność rozwodnioną do tego stopnia, iż w kraju, którego nie wymienię, dochodzi do szczepień rozcieńczoną wodą święconą, co w 146 przypadkach zostało oficjalnie potwierdzone i rzetelnie sprawdzone, a dopiero jutro ogłoszę, że nic takiego nie mówiłem i że to manipulacja mediów, bo jestem ministrem i wolno mi tak powiedzieć.