Archiwum Polityki

To jeszcze nie koniec

Media podały, że odwołano zapowiadany na 2036 r. koniec świata. Koniec ten nie odbędzie się w podanym terminie, gdyż według najnowszych obliczeń naukowców mająca szansę zniszczyć Ziemię asteroida Apophis nie trafi w nas, tylko przeleci obok.

Odwołanie tego wydarzenia świadczy niestety o marnej kondycji nauk ścisłych, które nie są tak ścisłe, jak im się zdaje. Mocno przesadzone okazały się zapewnienia uczonych, że Wszechświat to mechanizm funkcjonujący precyzyjnie i bez zakłóceń. Przykład asteroidy Apophis pokazuje, że występujące we Wszechświecie opóźnienia są niestety jeszcze większe niż na kolei, dlatego coraz częściej pojawia się pytanie, czy ktoś tym wszystkim w ogóle kieruje, a jeśli tak, to czy aby na pewno jest to właściwa osoba. W kręgach religijnych szepcze się już co prawda o cudzie, ale jeśli w wyniku tego cudu wszystko na Ziemi ma się toczyć dokładnie tak jak do tej pory, to umówmy się – nie jest to cud wystawiający dobre świadectwo swojemu sprawcy.

Odwołanie tak ważnego wydarzenia rodzi rzecz jasna mnóstwo uciążliwości. Zdezorientowanych jest wielu kredytobiorców (liczących na to, że po 2036 r. nie będą musieli spłacać rat), jak również osoby, które na wieść o tym, że asteroida Apophis zbliża się do Ziemi, zrezygnowały z długofalowych planów życiowych, takich jak doktoraty, wstąpienie w związek małżeński, porzucenie nałogów czy założenie własnej firmy. Straty z pewnością liczy biznes, m.in. producenci specjalnych ochronnych okularów pozwalających obserwować koniec świata bezpiecznie, bez szkody dla wzroku. Nowa sytuacja będzie rzecz jasna wymagała zapewnienia wszystkim tym ludziom opieki psychologa. Prawdopodobnie zupełnie zaskoczone nową sytuacją jest Prawo i Sprawiedliwość, które liczyło na to, że zderzenie asteroidy Apophis z Ziemią ostatecznie zakończy rządy Platformy Obywatelskiej i stworzy dogodną sytuację do ponownego objęcia fotela premiera przez prezesa Kaczyńskiego.

Polityka 44.2009 (2729) z dnia 31.10.2009; s. 4
Reklama