Archiwum Polityki

Reżim dobroci

Norwegowie dwukrotnie odrzucili w referendum plan wstąpienia do Unii Europejskiej. Nic dziwnego; dziś większość krajów europejskich chętnie przyłączyłaby się do Norwegii.

Dzień Dobry! Żyjesz w najlepszym kraju na świecie” – taką czołówką powitała niedawno swoich czytelników największa norweska gazeta „Verdens gang”. Już po raz czwarty z rzędu UNDP (Program Narodów Zjednoczonych do spraw Rozwoju) uznała Norwegię za kraj o najwyższym standardzie życia. Pozycję każdego kraju w rankingu określa HDI (wskaźnik rozwoju społecznego), obejmujący średni poziom wykształcenia i dochodów obywateli oraz przewidywaną długością życia. Norwegowie biją resztę świata we wszystkich składowych wskaźnikach. Kolejne miejsca zajęły Australia i Islandia (dane pochodziły sprzed kryzysu finansowego). USA znalazły się na 13 miejscu, Polska na 41. Najniższy standard życia mają mieszkańcy Nigru.

Szczęście da się kupić

Do wysokiej pozycji Norwegii przyczyniło się znalezienie przed półwieczem olbrzymich złóż ropy naftowej i gazu na Atlantyku. Tak sądzą też sami Norwegowie. – Odkrywając ropę, wygraliśmy najwyższy los na loterii – mówi Jan Roar, przedstawiciel klasy średniej, właściciel pięciopokojowego mieszkania w modnej dzielnicy Oslo Skoeyen. Urodził się na małej i biednej wyspie, na której żyło się wyłącznie z rybołówstwa. Dziś zamiast kutrów rybackich stoją tam szybkie łodzie, a ich właściciele mają firmy zaopatrujące platformy naftowe. – Kiedy jeździmy po świecie, to najlepiej widzimy, jak nam dobrze – dodaje Roar.

Dobrostan społeczeństwa norweskiego potwierdzają badania naukowe. Politolog Ottar Hellevik z uniwersytetu w Oslo, autor książki „W pogoni za norweskim szczęściem”, definiuje je jako „uczucie przyjemności i zadowolenia z życia oraz brak zmartwień”. Książka opiera się na prowadzonych od 1985 r. ankietach, w których pyta się Norwegów, czy są szczęśliwi i jakie wartości przyświecają im w życiu.

Polityka 44.2009 (2729) z dnia 31.10.2009; Świat; s. 88
Reklama