Archiwum Polityki

Ktokolwiek jesteś panie prezydencie

Tak się składa, że moja siostra ma na imię Magdalena (poufalej Magda), a nie Maria. Jakie ma to znaczenie, wytłumaczę zaraz. Najpierw jednak krótki rys historyczny. Oto w latach górnego Gomułki założyliśmy (my - to znaczy grupka młodych z Sekcji Rodzin Klubu Inteligencji Katolickiej w Warszawie) tak zwany Weekend Club - w skrócie "WC". Co niedziela wybieraliśmy się razem na wycieczki (nie do kościoła!), czasami na koncerty, a na wakacje nawet w Bieszczady. Aktywnymi członkami "WC" byli: Magda (moja siostra) i Czesław Święcicki, brat Marcina - obecnego prezydenta Warszawy. Stąd i niedoszły podówczas prezydent pojawiał się w naszym gronie.

Tu muszę od razu zaznaczyć: ja mam okropny charakter, ale Magda (moja siostra) jeszcze gorszy. Kiedy miałem siedem lat, napisałem w redagowanym przez siebie piśmie "Ropuch": "Kogo kocham - mama, tata, Gomułka; kogo nienawidzę - Hitler, Stalin, moja siostra Magda". Wróćmy jednak do Święcickiego (prezydenta). Otóż moja siostra trochę się w nim podkochiwała. I nic dziwnego - był to facet superprzystojny, do tego skoczek w dal, erudyta i czaruś. Z tym że siostra była (i jest) osobą mającą aż przesadnie duży dar obserwacji psychologicznej, do tego niekiedy złośliwą i obdarzoną wielkim talentem graficznym. Rysowała więc karykatury - takie, żeby było śmiesznie, surrealistycznie i właśnie pod prąd. Przechowuję niektóre z nich, bo są doprawdy wykpieniem naszych ówczesnych sądów i błazeństw. I fajne to było, i wesołe to było - "Ta nasza młodość ten szczęsny czas..."

Niespodziewanie czytam w "Gazecie Polskiej" (8.07.1998) artykuł piór pań Anity Gargas i Anny Skarzyńskiej "Ktokolwiek jesteś panie prezydencie": "Podczas nauki w liceum Marcin Święcicki - za przykładem ojca, który przez wiele lat piastował funkcję przewodniczącego warszawskiego Klubu Inteligencji Katolickiej - został członkiem KIK-u.

Polityka 30.1998 (2151) z dnia 25.07.1998; Stomma; s. 74
Reklama