Archiwum Polityki

Jeden brzeg

Dwie rady dano mi, gdy zabierałem się do pisania. Nie otwieraj swojego sklepiku, jeśli nie potrafisz się uśmiechać. I rada druga, solenniejsza: chodzi przede wszystkim o to, by w porę dostrzec charakterystyczne dla epoki - typy społeczne. Otwieram sklepik. Patrzę przez szybę. Jaki typ jest dziś typowy? Oczywiście, kapitalista. Dawniej był to facet w cylindrze. Z brzuchem jak bęben i wypchanym portfelem. Tak przynajmniej rysowano go i opisywano. Starsi pamiętają, młodzi nie muszą. Wzorcowym kapitalistą był bohater satyrycznego poematu - Mister Twister - były minister, fabrykant guzików, właściciel dzienników.

Demaskujący (do rymu) krwiopijcę poeta nie oszczędził mu nawet podróży do Leningradu. Córeczka, rozkapryszona pannica, zamarzyła sobie zwiedzanie kraju Rad. No i rodzina Twisterów przekonała się, jak niewiele znaczą dolary w przodującym ustroju. Gdy nie spodobało się im, że w Angleterre mieszkają Murzyni, zwolnili apartament. I nie znaleźli wolnego pokoju w żadnym z leningradzkich hoteli. Twister chciał kupić (na jedną noc) dom. Rychło jednak doszedł do rozumu:

"Ani kawałka tu kamienicy

Nie zechcą sprzedać Leningradczycy!"

Z pomocą bezdomnym kapitalistom pospieszył dopiero portier: po proletariacku przenocował ich w dyżurce. Po noclegu na twardym kapitalista zmiękł. I odtąd już nie protestował, że w hotelu goście są różni. A pucybut - bierze się do czyszczenia:

"Skórzanych butów męskich i damskich,

Chińskich, radzieckich, czeskich, wietnamskich".

Skąd wtedy w hotelu w Leningradzie pucybut? Fantazja rymopisów nie liczy się z realiami. Zresztą glansowanie butów wietnamskich było czynnością polityczną; funkcją ideolo.

Polityka 32.1998 (2153) z dnia 08.08.1998; Groński; s. 69
Reklama